W poniedziałek kończą się konsultacje publiczne Ministerstwa Infrastruktury dla przepisów o urządzeniach transportu osobistego (UTO). Według projektu noweli ustawy o ruchu drogowym elektryczne hulajnogi, ale również inne tego typu pojazdy, jak trójkołowce czy coraz popularniejsze e-hulajnogi, mają być traktowane jak rowery. Prędkość UTO ma nie przekraczać 25 km/h, a poruszać będą mogły się po ścieżkach rowerowych. Jazda po chodniku będzie ostatecznością. Ale samorządy już szykują własne ograniczenia dla modnych ostatnio hulajnóg pożyczanych na minuty.
Zamiast samochodu
Nie ma wątpliwości, że Polacy pokochali e-hulajnogi. To dlatego w kraju działają najwięksi globalni operatorzy takich współdzielonych pojazdów, a konkurencja na tym rynku wciąż rośnie. Stowarzyszenie Mobilne Miasto przeprowadziło pierwsze badanie opinii publicznej wobec takich pojazdów. Okazuje się, że Polacy wykazują bardzo wysoki poziom akceptacji wobec elektrycznych urządzeń transportu osobistego – aż 75 proc. z nas ma o nich pozytywne zdanie. Jak tłumaczy Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający na Polskę operatora Free Now, wynika to z faktu, że jest to wygodny i efektywny pojazd. – Hulajnogi mogą z powodzeniem uzupełniać podróże innymi środkami transportu, a na krótsze dystanse zastępować auta – wskazuje.
CZYTAJ TAKŻE: Odżyły elektryczne hulajnogi. Czas na nowych graczy
I aż 83 proc. badanych twierdzi podobnie: UTO na krótkim odcinku może zastąpić samochód. 72 proc. uważa zaś, iż pomogą one w rozładowaniu korków w miastach.
– Z naszych danych wynika, że średni dystans pokonywany w Warszawie na e-hulajnodze to ok. 2 km. To oznacza, że użytkownicy poruszają się nimi w obrębie swoich dzielnic, coraz częściej rezygnując z samochodów – potwierdza Borys Pawliczak, country manager firmy Dott.