Cyfrowa rozrywka króluje i prawdopodobnie nic tego długo nie zmieni. Z najnowszych danych Recording Industry Association of America wynika, że już 80 proc. przychodów branża muzyczna czerpie ze streamingu. Nie przeszkadza to jednak, by jednocześnie odżywała nostalgia za nośnikami z poprzedniego wieku. W Wielkiej Brytanii sprzedaż kaset magnetofonowych, które właśnie wracają do łask, sięgnęła w zeszłym roku rekordowego poziomu, najwyższego od ponad dekady. W sumie w 2019 r. do fanów trafiło tam 75 tys. taśm z muzyką.
Podobny trend, choć na rynku już obecny od kilkunastu lat, widoczny jest w przypadku płyt winylowych. W Stanach Zjednoczonych w zeszłym roku kupiono niemal 19 mln longplayów. To prawdziwy boom, bowiem jeszcze w 2006 r. popyt na tzw. czarne krążki oscylował na poziomie 900 tys. sztuk.
Milenialsi mają głos
Eksperci twierdzą, że moda na gadżety retro, czyli sprzęty, które królowały na rynku w latach 70.–90., to efekt dojścia „do głosu” pokolenia, które wychowało się na płytach winylowych czy walkmanach. Dzisiejsi 30–50-latkowie to główna siła nabywcza, osoby mające pieniądze na realizację swoich mniejszych czy większych marzeń. Z rozrzewnieniem wspominają dawne technologie, na których się wychowali. Nic dziwnego więc, że na tych sentymentach rodzi się poważny biznes.
Shutterstock
Nowy trend zapoczątkowany został w połowie pierwszej dekady XXI w. Zaczęło się od winyli. Analogowa płyta gramofonowa, grająca po około 25 minut po każdej stronie, tryumfy święciła w latach 50.–70. Później na długo zapomniano o niej, a zastąpiły ją muzyka z odtwarzaczy szpulowych, magnetofonów i w końcu płyty CD. Do czasu. Popyt na „kompakty” leci na łeb. Na niektórych rynkach spadki sięgają ponad 30 proc. rocznie. Po raz pierwszy od 1986 r. łączna sprzedaż takich dysków w USA spadła poniżej 1 mld dol.