Kończy się największa coroczna impreza nowych technologii na świecie. Jeszcze w 2020 r. hitem CES były prezentowane przez Yandex autonomiczne taksówki, dzisiaj – z uwagi na inwazję Kremla na Ukrainę – organizatorzy zdecydowali, że przedstawiciele kraju-agresora nie są mile widziani. Tym samym Rosji zabrakło w gronie technologicznych gigantów, którzy – jak co roku – zdominowali targi (królowały firmy z USA, Chin, Korei Płd., czy Japonii). Moskwa, która po rozpętaniu wojny została objęta licznymi sankcjami, znalazła się w innowacyjnym zaścianku.

Czytaj więcej

E-wózek dla dzieci, e-łyżworolki czy auto-kameleon. CES 2023 pokazuje przyszłość

Gary Shapiro, szef Stowarzyszenia Technologii Konsumenckich, organizator CES 2023, przyznał w rozmowie z BBC, że rosyjskich wystawców nie przyjęto ze względu na sytuację geopolityczną. – Po prostu nie czuliśmy, że to byłoby właściwe – zaznaczył. I dodał, że dostał kilka zapytań od rosyjskich firm, ale odpowiedź była stanowcza.

Tymczasem na CES wystawia się kilkanaście ukraińskich przedsiębiorstw. Wśród nich są startupy Releaf (produkuje papier liści, które spadną z drzew), Nanit Robot (tworzy edukacyjne zabawki pomagające poznać podstawy programowania), czy Knopka (zautomatyzowany system przywoływania pielęgniarek, wykorzystywany przez placówki służby zdrowia). Ten ostatni sporo zawdzięcza polskiemu ekosystemowi innowacji – jest uczestnikiem Polish-Ukrainian Startup Bridge oraz finalistą Connect Poland Prize.