Giganci internetowej reklamy niechętnie mówią o tym, na czym w zasadzie polega ich model działania i co stanowi o sukcesie. Tymczasem za miliardami dolarów zysków Google’a czy Facebooka stoją po prostu informacje o ich użytkownikach.
CZYTAJ TAKŻE: Apple i Google, jak wykorzystujecie dane?
– Szacujemy, że internetowe koncerny zarobiły średnio 202 dol. na amerykańskim internaucie i jego danych osobistych. Wierzymy, że to konserwatywny szacunek – napisał w artykule Robert J. Shapiro, m.in. były główny doradca ekonomiczny w kampanii prezydenckiej Billa Clintona.
Nie ma nic za darmo
– Usługi, takie jak YouTube, Instagram czy Gmail, zna niemal każdy. Teoretycznie są darmowe, jednak w praktyce wszystko ma swoją cenę – mówi Marcin Filipowicz, wiceprezes Audience Network, która specjalizuje się w data consultingu. – Pierwsza część to opłata świadoma – reklamy, które są wyświetlane w ramach danego serwisu. Możemy je ignorować, gdy są słabo dopasowane, ale są na tyle bezpośrednie, że jesteśmy świadomi ich istnienia. Jednocześnie podczas ich przeglądania dokonuje się też opłata nieświadoma – internauci poprzez pliki Cookies, które są nośnikiem informacji, udostępniają obfite ilości danych narzędziom analitycznym, których firmy używają – dodaje.