Wcześniej taka tematyka klasyfikowana była przez serwis jako treści „wrażliwe” – w efekcie twórcy nie mogli zarabiać na takim wideo. Owa polityka nie miała na celu jednak ograniczać działań youtuberów, lecz ochronę reklamodawców przed publikacją ich ogłoszeń przy okazji materiałów o negatywnym wydźwięku, czy dotyczących tragicznych zdarzeń.
– Oczywistym jest, że obecnie koronawirus stał się ważnym elementem codziennej konwersacji – podkreśla Susan Wojcicki, prezes YouTube’a.
CZYTAJ TAKŻE: Na Facebooku i YouTube czają się reklamy – pułapki
Koronawirus to dziś główne hasło wpisywane w wyszukiwarki internetowe, a także na YouTubie. Podobne ograniczenia, które wprowadzono kilkanaście dni temu, planuje znieść również Twitter.