Po kilku tygodniach zamieszania związanego z weryfikacją kont, już od poniedziałku ponownie użytkownicy korzystać mogą z płatnej subskrypcji Twittera. Abonament, który kosztuje 8 dol. miesięcznie (11 dol. dla posiadaczy sprzętów Apple, z uwagi na 30-proc. prowizję pobieraną przez koncern z logo nadgryzionego jabłka), zapewni oznaczenie konta jako zweryfikowanego. Ponadto, posiadacze Twitter Blue, otrzymają opcję serwisu praktycznie bez reklam, czy możliwość wysyłania dłuższych filmów (o rozdzielczości 1080p), a ich posty będą wyświetlane wyżej. Uzyskaniu niebieskiego znacznika nie będzie towarzyszyło już oznaczenie „oficjalne”. To – przy poprzedniej próbie wdrożenia – sprawiło, że w serwisie pojawił się istny wysyp fałszywych kont. Teraz zweryfikowane profile polityków, celebrytów, przedsiębiorstw, czy znanych marek uzyskają znacznik złoty. Z kolei dla instytucji publicznych przygotowano znacznik szary.

Czytaj więcej

Powstanie książka o przejęciu Twittera przez Elona Muska. Będzie filmowy hit?

Twitter wydłuża również objętość publikowanego tekstu. Teraz, zamiast dotychczasowych 280 znaków, użytkownicy będą mogli zamieszczać prawdziwe eseje – do dyspozycji dostaną bowiem miejsce na 4 tys. liter, spacji i symboli. Taki limit dla pojedynczego tweeta może – zdaniem części opinii publikowanych na Twitterze – całkowicie zrewolucjonizować platformę i uczynić z niej coś bardziej zbliżonego do bloga niż serwisu dla „szybkich treści” (przed 2017 r. Twitter zakładał, że pojedynczy komunikat ma zmieścić się w 140 znakach). Kolejną wdrożoną już zmianą jest możliwość edycji tweetów. Ale Elon Musk z pewnością na tym nie skończy.