Janusz Cieszyński, sekretarz stanu ds. cyfryzacji, jest wrogiem administracyjnego blokowania innowacji. „Regulacja rozwoju przełomowych technologii na rympał to doskonały sposób na to, aby technologia rozwijała się wszędzie, tylko nie w Europie” – napisał na Twitterze.
Najwyraźniej przedstawiciele polskiego rządu nie chcą iść w ślady Włochów. Tam zdobywający niesamowitą popularność konwersacyjny bot od OpenAI trafił na rafę. Włoski urząd ochrony danych osobowych nakazał firmie zaprzestać przetwarzania danych użytkowników. Urzędnicy zarzucają jej naruszenie prywatności internautów, brak systemu uniemożliwiającego dostęp nieletnim i wskazują na obawy co do dokładności informacji dostarczanych przez chatbota.
W efekcie OpenAI wyłączył już Włochom to rewolucyjne narzędzie. Teraz można spodziewać się, że instytucje z innych krajów UE wezmą ChatGPT na celownik.
Mniej restrykcji dla AI
Bruksela opracowała AI Act, który tworzy ramy dla rozwoju sztucznej inteligencji, ale już są zakusy, by jeszcze bardziej restrykcyjnie ograniczać narzędzia jak ChatGPT. A to nie podoba się start-upom. W wydanym właśnie manifeście unijne firmy technologiczne napisały, że „politycy mają tendencję do bycia nieświadomym szkodliwych skutków, jakie tworzona przez nich legislacja powoduje dla start-upów”. Wskazali, że AI może służyć społeczeństwu w sposób, który sprawi, że będziemy zdrowsi, nasza praca bardziej wydajna, a przemysł zrównoważony. Organizacje start-upowe apelują, by UE unikała sytuacji, w której dla każdej nowej aplikacji AI, która budzi zainteresowanie opinii publicznej, jak np. ChatGPT, tworzono by nowe przepisy. „Przy tym tempie rozwoju AI kluczowe jest skupienie się na przepisach, które są uniwersalne” – czytamy w manifeście.
Czytaj więcej
Ogólna sztuczna inteligencja budzi poważne obawy dotyczące możliwych konsekwencji przyznania jej tak dużej władzy. Może choćby łatwo rozprzestrzeniać szkodliwą dezinformację i propagandę.