Chiński chatbot DeepSeek, który przebojem wdarł się na rynek AI, zasłynął m.in. z daleko idącej autocenzury. Nie umożliwiał choćby opisywania faktycznych wydarzeń na placu Niebiańskiego Spokoju w 1989 r. Jak się okazuje chińscy inżynierowie stworzyli już kolejne zaawansowane boty, które mają zaszytą poprawność światopoglądową, zgodną z wizją partii komunistycznej.
Jak władze Chin kontrolują sztuczną inteligencję?
Na kłamstwach lub odmowach współpracy z użytkownikiem przyłapano bota od chińskiego start-upu Sand AI. Wprowadził on na rynek model generowania wideo typu open source o nazwie Magi-1. Zaawansowane rozwiązanie byłoby zapewne międzynarodowym hitem (specjaliści już chwalą tę technologię za jakość filmów), ale ujawniono, że blokuje tworzenie obrazów związanych z drażliwymi politycznie tematami.
Czytaj więcej
Wyścig AI nabiera tempa. Alibaba, chiński koncern z branży e-commerce, m.in. operator AliExpress,...
Testy wykazały, że platforma zabrania np. wyświetlania wizerunków Xi Jinpinga, placu Tian’anmen czy flagi Tajwanu. Eksperci zwracają uwagę, że filtrowanie odbywa się na poziomie obrazu, więc nie ma możliwości, by ominąć blokady poprzez podmianę plików.
Chińska AI unika kontrowersyjnych tematów
Sand AI nie jest osamotniony. System Hailuo AI również blokuje zdjęcia Xi Jinpinga. Stojący za tym modelem start-up MiniMax, jak inne firmy, stosują filtry, a nawet specjalne modele „ponownego uczenia", aby AI unikała kontrowersyjnych tematów.