Na tak dużym rynku jak Polska wciąż nie doczekaliśmy się wysypu jednorożców. Dlaczego?
Definicja jednorożca jest nieco płynna. Część ekspertów uważa za taką spółkę choćby E-obuwie, Allegro czy InPost. Porównując Polskę do pozostałych państw Europy Środkowo-Wschodniej, jesteśmy liderem w tym zakresie. Nasz rynek VC robi się coraz dojrzalszy, bijąc rekordy zarówno liczby inwestycji, jak i ich wartości. Jednak w zestawieniu z W. Brytanią, Niemcami czy USA mamy jeszcze wiele do zrobienia.
Mówiąc o przyczynach, po pierwsze, trzeba wziąć pod uwagę wskaźniki makroekonomiczne. Koniunktura gospodarcza determinuje kształt rynku inwestycyjnego, w tym VC, co z kolei ma wpływ na cały ekosystem startupowy, w tym waluację poszczególnych spółek. Wśród polskich inwestorów klasa aktywów, jaką jest inwestycja w VC, wciąż jest pewnym novum. Cały rynek jest mocno oparty na różnego rodzaju subwencjach z sektora publicznego, które go stymulują. W bardziej rozwiniętych w tym obszarze krajach jest więcej inwestorów instytucjonalnych w postaci funduszy emerytalnych czy korporacji, więc pieniędzy jest więcej, a dostęp do większego kapitału jest łatwiejszy. Widoczny jest też pewien trend – fundusze inwestują w startupy z innych krajów, często dopiero gdy te wyjdą poza swój rodzimy rynek i pokażą, że jest potencjał skali. Przeciętny polski startup software’owy dostaje w pierwszej rundzie w Polsce milion złotych. A finansowanie na rynkach zachodnich jest wyższe, więc i dynamika jest większa.
Czytaj więcej
Rok 2022 może przynieść nad Wisłą wysyp młodych, innowacyjnych spółek, których wycena przebiła pułap miliarda dolarów. Kolejka kandydatów jest długa.
To, co pozytywne, to po hossie na tym rynku, którą mamy od kilku lat, wskaźniki sukcesywnie będą rosnąć, a spółek o znaczącej waluacji będzie przybywać.