Konwersacyjny bot od OpenAI zapoczątkował boom na algorytmy sztucznej inteligencji i doprowadził do prawdziwej technologicznej rewolucji – nie ma praktycznie tygodnia, który nie przynosiłby nowych, często wręcz szokujących informacji na temat dokonań AI. Inteligentne boty niczym wirus opanowują każdy zakamarek naszej rzeczywistości, co – poza wieloma pozytywnymi aspektami – niesie ze sobą poważne zagrożenia. Te widzą chociażby amerykańscy scenarzyści i filmowcy. Systemy AI są już w stanie tworzyć niezwykle oryginalne historie i przenosić je na obraz – szybko, tanio, choć jeszcze nie perfekcyjnie. Ale to kwestia czasu. Zdają sobie z tego sprawę w Hollywood, gdzie ruszyły pierwsze protesty konkretnej grupy zawodowej przeciwko wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Scenarzyści – pierwszy raz od 15 lat – ogłosili strajk. Domagają się ograniczeń dla tej technologii. Nie bez powodu boją się, że stracą pracę).
Bezinwazyjny interfejs mózg-komputer
Ale zagrożeń ze strony AI jest więcej, również tych egzystencjalnych. Jak wskazuje Geoffrey Hinton, nazywany „ojcem chrzestnym sztucznej inteligencji”, boty są w stanie uczyć się szybciej od nas, a do tego sieci neuronowe potrafią wymieniać się w mgnieniu oka wiedzą między sobą. Hinton zdecydował się odejść z Google’a, żałując swojej pracy na rzecz rozwoju AI. Przyznał, że niektóre scenariusze dotyczące przyszłości budzą w nim przerażenie. Jak tłumaczy na łamach „New York Timesa”, technologia AI wymaga dużo zasobów energii, więc jeśli boty uznają, że korzystniejszym rozwiązaniem będzie przekierowanie całych mocy elektrowni do zasilania swoich chipów, bez wahania pozbawią prądu osiedla czy szpitale.
Czytaj więcej
Geoffrey Hinton, wiceprezes Google Brain, spółki-córki Google, laureat nagrody Turinga, opuszcza koncern. Ostrzega przed zagrożeniem płynącym ze strony sztucznej inteligencji i żałuje pracy swego życia.
Potencjalna rywalizacja człowieka z AI wydaje się z góry skazana na porażkę. Z najnowszych badań University of Texas wynika, że odpowiednio skonstruowane boty już dziś są bowiem w stanie czytać w naszych myślach. Przeprowadzili eksperyment, w którym algorytm analizował skany fMRI (rezonans magnetyczny mierzy przepływ krwi w mózgu) i na tej podstawie przekształcał ludzkie myśli w zrozumiały język. Badacze twierdzą, że po zintegrowaniu go choćby z ChatGPT można uzyskać bezinwazyjny (bez wszczepialnych chipów i operacji) interfejs mózg-komputer. Brzmi jak scenariusz filmu science fiction, ale Demis Hassabis, prezes Google DeepMind, na łamach „Wall Street Journal” zapowiedział już, że od stworzenia AI równie inteligentnej jak człowiek dzieli nas ledwie kilka lat. – Nie sądzę, by postęp AI miał zwalniać, myślę, iż raczej przyspieszy – podkreśla. Zastrzega przy tym, że rozwój ten wymaga koordynacji na wielką skalę między naukowcami, firmami i rządami.
Fakt, że szefowie Microsoftu, Google’a i Anthropic (start-up pozyskał ostatnio 5 mld dol. od inwestorów na konkurowanie z OpenAI) w ubiegłym tygodniu zostali wezwani do Białego Domu na spotkanie z wiceprezydent Kamalą Harris, świadczy o tym, że być może podjęte zostaną działania, które – tak jak apelował Elon Musk – przynajmniej czasowo wyhamują niekontrolowany rozwój sztucznej inteligencji. Waszyngton oczekuje, że koncerny, nim udostępnią swoje algorytmy, będą miały 100-proc. pewność, iż ich produkty są bezpieczne.