Profesor Loeb, badacz zajmujący się zjawiskami kosmicznymi, zainteresował się tajemniczym obiektem nazwany IM1, który spadł na ziemię w 2014 roku. Loeb uznał, że musi osobiście zbadać jego pozostałości. Naukowiec analizując dostępne dane doszedł do wniosku, że prędkość uderzenia obiektu i jego niezwykły kąt wejścia w atmosferę sugerują, że może pochodzić spoza naszego Układu Słonecznego. Ustalenia naukowca potwierdził amerykański Departament Obrony, który poinformowały, że na 99,999 proc. IM1 pochodził spoza naszego układu.
Avi Loeb uważa, że ponieważ obiekt rozpadł się dopiero w niższych warstwach ziemskiej atmosfery, został wykonany z czegoś znacznie mocniejszego niż dotychczas zbadane meteoryty.
Jego zespół naukowców przeczesał dno oceanu za pomocą statku, do którego dna przymocowano silne magnesy. I faktycznie udało się znaleźć pozostałości obiektu, który spadł do oceanu, w tym metalowe fragmenty przypominające druty i odłamki metalu o niezwykłych właściwościach i pochodzeniu. Naukowcom udało się również znaleźć kilkadziesiąt maleńkich żelaznych fragmentów w kształcie kuli, nazywanych sferulami. Powstają one na skutek stopienia się meteorytu oraz skał, w które ten meteoryt uderzył. - Znaleźliśmy kilkadziesiąt kulek. Są to prawie idealne sfery – wyjaśnił Avi Loeb CBS News. – Mają kolory złota, błękitu, brązu i niektóre z nich przypominają miniaturę Ziemi - dodał.
Czytaj więcej
Amerykańska agencja ds. przestrzeni kosmicznej na jesieni ruszy z programem badania i poszukiwania przypadków tzw. niezidentyfikowanych obiektów latających. Powstanie w tym celu specjalny zespół badawczy, który ma weryfikować informacje o UFO.
Analiza składu wykazała, że kule składają się w 84 proc. z żelaza, w 8 proc. z krzemu, w 4 proc. z magnezu i w 2 proc. z tytanu oraz pierwiastków śladowych. Są naprawdę nieduże i mają wielkości poniżej milimetra. W sumie znaleziono ich 50.