Marek Zagórski, minister w KPRM odpowiedzialny za cyfryzację ocenił ostatnio, że w Polsce uda się zbudować sieć 5G bez chińskich producentów sprzętu i oprogramowania. Skąd wiadomo już, co się stanie, czy są już analizy dotyczące skutków takiego ewentualnego wykluczenia?
Faktycznie, mogłoby się wydawać, że sprawa nie jest przesądzona – w końcu nowelizacja ustawy o Krajowym Systemie Bezpieczeństwa nie została jeszcze przyjęta, a z niedawnych doniesień medialnych wiemy, że w rezultacie szeregu uwag i merytorycznych zastrzeżeń, jakie spłynęły zarówno z rynku, jak i z opiniujących organów państwowych, powinniśmy się spodziewać kolejnych zmian w treści dokumentu. Dlatego jest jeszcze za wcześnie, by mówić o konieczności rezygnacji ze sprzętu chińskich producentów w procesie budowy polskich sieci 5G. Pomijając fakt, że opinię ma wydać Kolegium, a zgodnie z moją wiedzą tej opinii na ten moment nie ma.
Widziałem liczne analizy potencjalnych skutków ustawowego wykluczenia jednego czy kilku dostawców, różniące się metodologią i finalnymi kwotami. Ale w tym wypadku nie detale (ile milionów czy miliardów strat dla rynku) są najważniejsze. Bo wygląda na to, że nie ma obecnie na rynku firmowanego przez projektodawców końcowego raportu opartego na merytorycznej analizie, który jednoznacznie uzasadniałby scenariusz wykluczenia dostawców jako najkorzystniejszy dla rynku polskiego a jednocześnie brakuje reakcji w postaci otwartej merytorycznej polemiki wobec apeli podmiotów, które zostaną najsilniej dotknięte nową ustawą i negują prawdziwość wyliczeń prezentowanych przez samych operatorów czy firmy konsultingowe.
Prawdziwym problemem nie jest i nie będzie techniczna możliwość zbudowania sieci bez urządzeń od chińskich dostawców lub jej brak, a długoterminowe skutki ekonomiczne, z jakimi w takim przypadku będą musieli zmierzyć się operatorzy, a także ich klienci.
Czy na obecnym etapie można już powiedzieć, co potencjalne pominięcie jakiegoś gracza oznacza dla operatorów?