Wszyscy operatorzy komórkowi na świecie przygotowują się do wdrożenia sieci 5G. Według opublikowanego niedawno raportu firmy doradczej Arthur D. Little Polska należy do grona maruderów (ang. laggards) za sprawą niskiego stopnia przygotowania do komercyjnego zastosowania technologii.
Na mapie D. Little jesteśmy relatywnie wysoko, jeśli chodzi o infrastrukturę: zbliżamy się do Szwecji, Hongkongu, niedaleko nam do Norwegii, a wiele krajów już pod tym względem przewyższamy (np. Niemcy i Francję). Przed nami jest liczna grupa państw, w tym niewielkie grono liderów, do których należą Korea Płd., USA, ale i Hiszpania.
CZYTAJ TAKŻE: Polska może skończyć bez strategii dla sieci 5G
Liderzy 5G, inaczej niż polskie telekomy, dysponują już odpowiednim pasmem. Jego przygotowanie jest w gestii administracji publicznej. Chodzi o pasmo 3,4–3,8 GHz (bardzo rozdrobnione), 26 GHz (częściowo zajęte przez wojsko) oraz 700 MHz (zajęte przez naziemną telewizję cyfrową, blokowane przez Rosję).
Nad porządkowaniem pasma 3,4–3,8 GHz pracuje Urząd Komunikacji Elektronicznej. Pomóc mają nowe przepisy prawa telekomunikacyjnego, przyjęte przez Senat, ale z poprawką odbierającą prezesowi UKE władztwo nad pasmem 700 MHz i zapisem, że harmonogram rozdziału pasma ustala minister cyfryzacji.