Przed rządem i założycielem Polsatu sądowe rozstrzygnięcia i trudne decyzje warte miliardy. Jak pisaliśmy, do końca tygodnia w Paryżu, Trybunał Arbitrażowy przy Międzynarodowej Izbie Handlowej ogłosić ma wyrok w sporze o około 1,6 mld zł w sporze notyfikowanym w 2011 roku przez spółki inwestycyjne Zygmunta Solorza, które są mniejszościowymi udziałowcami spółki Sferia.
Szczegóły sporu, jak i jego przebieg zostały utajnione, ale z naszych informacji wynika, że wehikuły uważają, iż państwo nie wywiązało się z ugody zawartej w 2013 roku, która miała zakończyć spór i nie wycofały pozwu. Ugoda, która ze strony rządu podpisał b. minister cyfryzacji Michał Boni przewidywała, że państwo zamieni wadliwą – jak się zgodzono – częstotliwość posiadaną przez Sferię na blok pasma 800 MHz. Tak się też stało, ale – jak należy domniemywać – zdaniem właściciela spółki za późno.
Jak pisaliśmy w sierpniu, powołując się na Prokuratorię Generalną, termin wydania wyroku został ustalony na „do 30 listopada”.
Mieć 1,6 mld zł, albo go nie mieć to niebagatelna kwestia. Dlatego sprawa jest ważna i dla rzadu, i dla założyciela Polsatu, i dla jego konkurentów.
Państwo i Sferię łączy bowiem inna sprawa, jak się wydaje z losami arbitrażu związana. Rezerwacja wspomnianego bloku 800 MHz wygasa Sferii z końcem roku. Firma wystąpiła do Urzędu Komunikacji Elektronicznej o prolongatę, ale liczy, że nie będzie musiała wyłożyć gigantycznej sumy, którą w 2015 roku wylicytowali za taki blok operatorzy w tzw. aukcji LTE. UKE na te oczekiwania na razie pozostaje głuchy: wyliczył, że Sferia powinna zapłacić za rezerwację ponad 1,7 mld zł i w październiku wysłał do spółki decyzję.