Telefonia komórkowa wypiera telefony stacjonarne nie tylko z naszych domów, ale także z naszych ulic. Zgodnie z ostatnim raportem UKE, w 2009 r. mieliśmy w Polsce 44,8 mln aktywnych kart SIM, co oznacza, penetrację na poziomi 117,4 procent. O ile wygodniej jest wyciągnąć telefon komórkowy, niż ruszyć na poszukiwanie najbliżej budki.
Podobnie ma się kwestia książek telefonicznych. Kiedyś były obecne w każdym domu, stanowiły najłatwiejszy sposób odnalezienia numeru telefonu do znajomego, czy też aktualnie poszukiwanego fachowca. Dzisiaj, funkcje te przejął w dużej mierze internet, wyposażając nas w nieskończenie doskonalsze narzędzia wyszukiwania informacji. Skutek? W 2009 r., z powodu braku zainteresowania, rozprowadzono jedynie 28 proc. nakładu bezpłatnego spisu abonentów.
Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że korzystając z publicznych aparatów telefonicznych lub kartkując książkę telefoniczną korzysta z dobrodziejstw jednej z najdziwniejszych instytucji europejskiego prawa telekomunikacyjnego: usługi powszechnej (Universal Service Directive) wprowadzonej do polskiego ustawodawstwa w ślad za dyrektywą 2002/22/EC.
Zgodnie z treścią tejże dyrektywy fundamentalnym wymogiem usługi powszechnej jest zapewnienie użytkownikom, na życzenie podłączenia do publicznej sieci telefonicznej w oznaczonym miejscu, po przystępnej cenie. Innymi słowy, każdy wnioskodawca powinien mieć dostęp do usługi dostępnej dla większości obywateli, a przy tym niezbędnej dla uczestniczenia w życiu społecznym.
Jako osoba, która pamięta czasy, kiedy na instalację telefonu czekało się kilka, a nierzadko kilkanaście lat, nie mogę nie żywić sentymentu dla takiej zasady. Trudno jednak nie zauważyć, że jej wprowadzenie było niczym innym niż przyznaniem się do braku wiary w to, iż konsekwentna deregulacja oraz wprowadzenie gry rynkowej mogą doprowadzić do powszechnej dostępności usług telekomunikacyjnych. Jak błędne były to założenia okazało się wkrótce, na skutek niezmiernie dynamicznego rozwoju telefonii komórkowej. Dzisiaj opinia o zakończeniu żywota usługi powszechnej w odniesieniu do połączeń głosowych jest już dość powszechna i nie budzi większych kontrowersji. Jak to jednak zwykle bywa z instytucjami prawnymi – raz powołane do życia, mocno trzymając się swej racji istnienia, szukając nowej treści w miejsce pustki spowodowanej niespodziewanie szybkim rozwojem nowych technologii.