Rynek znalazł dno

Wzrost wartości polskiego rynku telekomunikacyjnego o 1-1,5 proc. przewiduje Bruno Duthoit – nowy prezes zarządu Telekomunikacji Polskiej. Jego zdaniem naturalny wzrost tego rynku związany ze wzrostem PKB przydusiły regulacje. Teraz ukryty potencjał rynku powinien się ujawnić. Z rozmowy z nowym prezesem wynika, że nie należy spodziewać się nagłego zwroty strategicznego TP pod jego rządami.

Publikacja: 23.09.2013 07:00

Rynek znalazł dno

Foto: ROL

rpkom.pl: – W 1999 roku odpowiadał pan po stronie France Telecom za zakup akcji Telekomunikacji Polskiej, zmieniającej właśnie nazwę na Orange Polska. Czy dziś nadszedł czas, aby tych akcji się wyzbywać, czy wręcz przeciwnie – dokupić?

Bruno Duthoit, prezes zarządu Telekomunikacji Polskiej: – Polska jest dla Orange bardzo ważnym rynkiem. Nawet, jeśli jest trudny, ze względu na dojrzałość i ogromną konkurencję, intencją grupy jest pozostanie na nim i szukanie dróg rozwoju. To absolutnie nie czas by Orange wyzbywał się akcji polskiej spółki.

– Jeśli nie wyzbywanie, to będziecie liderem przejęć na rynku Europy Środkowowschodniej?

– W Polsce na pewno przyświeca nam wola konsolidacji działań wokół grupy Orange. Nawet, jeżeli rynek nie jest łatwy, uważamy, że są szanse, aby organicznie umocnić na nim naszą pozycję. Grupa nie ma konkretnej polityki regionalnej dla wszystkich spółek. Przyglądamy się sytuacji na poszczególnych rynkach i w zależności od niej działamy.

– „Konsolidacja”? Jak pan rozumie to słowo w odniesieniu do polskiego rynku, jakie firmy mogłyby się znaleźć w grupie? Może Play?

– Miałem na myśli przede wszystkim konsolidację majątku wchodzącego dziś w skład Orange w Polsce i skupieniu się działalności telekomunikacyjnej. Ten proces już trwa. Moim zdaniem czeka nas dużo pracy m.in. nad konwergencją sieci mobilnej i stacjonarnej, czy bardziej efektywnym wykorzystaniem liczącej 22 mln bazy klientów.

– Pierwszy raz Francuz obejmuje stery w tej firmie. Jakie zadania wyznaczył panu właściciel?

– Dla mnie to wielki zaszczyt być powołanym na stanowisko prezesa Orange Polska. Rzeczywiście, pierwszy raz Francuz będzie prezesem firmy, ale obejmując stanowisko znam dobrze spółkę. Wcześniej przez pięć lat zasiadałem w jej zarządzie. Z drugiej strony, moja nominacja, to także wyraz kontynuacji działań prezesa Macieja Wituckiego, realizowanych przez blisko 7 lat, gdy ja pozostawałem poza granicami Polski. Chcę kontynuować rozpoczętą pracę. Przede wszystkim mam na myśli realizację strategii, która została przedstawiona w lutym tego roku i obejmuje najbliższe cztery lata.

– Ale z drugiej strony jest pan specem od restrukturyzacji firm. Będą większe cięcia kosztów w Orange?

– Nie utożsamiam się z obrazem, który mi przypisały media. Przez wiele lat zajmowałem się głównie rozwojem firm i kreacją produktów. Tak było m.in. na Słowacji, czy w Armenii. Niemniej sprawą jasną jest, że w firmach takich jak Orange Polska niezbędne jest ciągłe dążenie do poprawy efektywności działania. To myślenie, dotyczące również ograniczenia kosztów, było obecne w działaniach zarządów TP od 2000 roku i tak będzie też za mojej prezesury. Musimy zachować pole manewru do realizacji inwestycji i rozwoju, a więc też pilnować kosztów. Tak robi się w całej Europie. Nie zmienia to faktu, że najważniejszym celem firmy będzie zwiększenie przychodów i zysku.

– Dążenie do doskonałości firmy i pana deklaracja dotycząca realizacji strategii nieco się kłócą. Czy będziemy mieć do czynienia z przyspieszeniem cięcia kosztów wobec tego, co deklarował Maciej Witucki?

– Kalkulacje zapowiadane przez Macieja Wituckiego będą realizowane w porozumieniu z partnerami społecznymi, czyli związkami zawodowymi działającymi w Orange Polska.

– Analitycy i dziennikarze spekulują, że grupa Orange myśli o rozdzieleniu w Polsce części stacjonarnej i mobilnej i sprzedaży tej pierwszej. Czy bierze pan pod uwagę tego rodzaju wariant?

– Wiem, że takie plotki krążą od dawna po rynku. Nie jest to jednak dla nas najważniejsza sprawa. Na pewno jednym z podstawowym atutów Orange Polska jest posiadanie zarówno sieci stacjonarnej i mobilnej. Separacja nie jest tematem na dzisiaj. Jestem jednak otwarty na rozmowę o każdym rozwojowym dla firmy projekcie.

– Co musiałoby się zdarzyć, żeby do podziału doszło?

– Powtórzę, na dziś nie mamy takich planów. Poza tym na świecie jest bardzo mało przypadków takich podziałów.

– Mówi pan o kontynuacji działań zarządu Macieja Wituckiego. Czy wyznaczył pan sobie datę ogłoszenia własnej strategii, jeśli takowa będzie?

– Nowa strategia została ogłoszona na przełomie lutego i marca tego roku. Mój cel w tej chwili, to jej realizacja. Składa się z kilku elementów, a najważniejsze, to konwergencja, efektywność i satysfakcja klientów z naszych usług i obsługi. Z mojego punktu widzenia mamy wystarczająco dużo pracy.

– Jak będą wyglądały zależności pana i Macieja Wituckiego?

– Wszystko jest jasne i zostało zrealizowane tak, jak wcześniej zapowiadaliśmy. Maciej będzie przewodniczącym rady nadzorczej. To bardzo istotne, ponieważ świetnie orientuje się w polskich realiach gospodarczych, zna otoczenie firmy. Sądzę, że dobrze się uzupełniamy, jeśli chodzi o kompetencje, a sukcesja przebiegła bardzo sprawnie.

– Do końca roku TP S.A. i Centertel, dwie firmy tworzące dziś grupę Orange w Polsce połączą się. Połączą się również ich zarządy. A może zmiany będą głębsze?

– Ta sprawa jest i będzie przedmiotem dyskusji. W dzisiejszej strukturze zarządu Centertela mamy dwóch menedżerów i zachowują oni sprawowane funkcje. Czy będą później w zarządzie „połączonego” Orange Polska, trudno mi teraz powiedzieć. Takie dywagacje nie są najważniejsze dla firmy. Priorytetem jest realizacja naszej strategii.

– Czy jest pan zwolennikiem współpracy z innymi operatorami przy rozbudowie sieci światłowodowych, tak jak to się dzieje w Hiszpanii, gdzie Orange prowadzi wspólne inwestycje z Vodafone?

– Może nie jest to bardzo nagłośnione, ale nadal dużo inwestujemy w tradycyjną infrastrukturę kablową w technologii ADSL i VDSL. Realizujemy też ważny projekt światłowodowy, czyli komercyjny start FTTH. Decyzje o zwiększeniu skali inwestycji w sieci światłowodowe będziemy podejmować na podstawie wyniku tego projektu i biorąc pod uwagę otoczenie regulacyjne. Dziś nie mam na biurku żadnego projektu zakładającego kooperację z kimkolwiek, ale idea jest interesująca, w szczególności, jeśli chodzi o obszary o małym zaludnieniu.

– Z perspektywy administracyjnej ważnym tematem wydaje się rodzący się spór Orange Polska i T-Mobile Polska z Zygmuntem Solorzem-Żakiem. Uważa on, że działacie z intencją zmonopolizowania rynku komórkowego.

– Nie chciałbym się teraz specjalnie rozwodzić się nad tą sprawą. Absolutnie nie jest prawdą, że tworzymy monopol. To firmy z grupy Zygmunta Solorza-Żaka dysponują największą ilością częstotliwości, bo tego dotyczy tak naprawdę spór. Orange Polska i T-Mobile Polska są dwoma największymi firmami na rynku telefonii mobilnej, transparentnie współpracują w jednym aspekcie biznesu, ale jest ewidentne, że w pozostałych aspektach ostro ze sobą konkurują o klientów. Proszę zauważyć, że operator sieci Play wykorzystuje sieć Polkomtela i nikt nie mówi, że to próba stworzenia monopolu. Przeciwnie – taka kooperacja, to europejski trend.

– Zygmunt Solorz-Żak używa argumentu, że próbujecie zdusić ostatniego polskiego operatora.

– Na pewno tak nie jest.

– Wracając do pana zadań w firmie. Użył pan słowa konsolidacja zamiast restrukturyzacja. Konkretnie: ile osób pan zwolni w ciągu najbliższych lat?

– Może pan nie być zadowolony ze sposobu, w jaki udzielę odpowiedzi na to pytanie, ale: nie wiem. Tak jak powiedziałem wcześniej: zmniejszenie zatrudnienia zależy od sytuacji na rynku i naszych ustaleń z partnerami społecznymi. Dla mnie najważniejszy jest rozwój firmy i stabilizacja, a najlepiej podniesienie przychodów. Moją „pozytywną obsesją” jest także poprawa obsługi klientów.

– Mówi pan o wzroście przychodów. W jaki sposób miałoby się to odbywać: poprzez wzrost liczby klientów czy podniesienie wpływów od już istniejących?

– Po pierwsze, aby myśleć o wzroście przychodów potrzebny jest rosnący PKB w Polsce, który – jak pokazują doświadczenia z innych europejskich rynków – przekłada się wprost na wzrost rynku telekomunikacyjnego.

– O Ile?

– W Polsce sytuacja jest specyficzna, bo w wyniku decyzji regulatora spadek wartości rynku był znaczący, pomimo przyzwoitej sytuacji gospodarczej kraju. Dlatego sądzę, że być może osiągnęliśmy najniższy pułap wartości rynku telekomunikacyjnego. Jeśli polski PKB rósłby w kolejnych latach o 2-3 proc. rocznie, to – pomijając efekty regulacji – potencjalny wzrost wartości rynku szacowałbym na połowę tego, czyli 1,0-1,5 proc. To możliwe, jeśli rozważając o rynku, weźmiemy pod uwagę także usługi IT dla firm, które dobrze się rozwijają.

– Klient indywidualny telekomów może płacić jeszcze niższe rachunki?

– Polska jest jednym z dwóch-trzech najtańszych rynków Europy, jeśli chodzi o ceny usług mobilnych i stacjonarnych.

– Mamy w pamięci list intencyjny Orange Polska z PGE. Zobaczymy jakiś efekt tego listu w najbliższym czasie czy odkłada pan ten projekt na półkę?

– Interesuje nas możliwość sprzedaży energii naszym klientom. Dziś nie mamy jeszcze konkretów do zakomunikowania. Testujemy możliwe zasady współpracy z PGE.

– Mówiło się również, że Orange wejdzie w alians z bankiem. Czy to też idzie na półkę?

– To również interesujący pomysł, nad którym pracujemy. Dostrzegam duże możliwości wykorzystania konwergencji między telekomami, a bankowością. Polska należy do krajów, gdzie nastąpił najszybszy wzrost e-płatności. Ludzie są zainteresowani mobilnymi płatnościami.

– Tegoroczny wynik netto grupy będzie lepszy niż ubiegłoroczny?

– Wyniki zostaną ogłoszone w lutym w 2014. Proszę o cierpliwość.

– A chodzi panu po głowie zmiana polityki dywidendowej?

– Z oczywistych względów niewiele mogę teraz powiedzieć na ten temat. Polityka dywidendowa musi być prowadzona spójnie ze średnioterminową polityką finansową firmy. Chcemy zapewnić akcjonariuszom przewidywalność sytuacji. Będziemy mogli rozmawiać o dywidendzie na początku przyszłego roku, przy okazji wyników za 2013.

– Wspomniał pan o planie zwiększeniu przychodów. Co z rentownością? Da się zwiększyć marżę EBITDA?

– Polska jest bardzo konkurencyjnym rynkiem, ale widzę możliwości, by pracować nad poprawą EBIDTA.

– Czy pan jest zwolennikiem wchodzenia telekomów w płatną telewizję czy takie biznesy jak energetyka poprzez akwizycje?

– Jesteśmy obecni na rynku płatnej telewizji. Stworzyliśmy dobrą ofertę i widzę możliwości znaczącego wzrostu w tym segmencie, nawet biorąc pod uwagę, że 75 proc. gospodarstw domowych ma do niej dostęp, czyli więcej niż w Wielkiej Brytanii, czy Hiszpanii. Jeśli chodzi o energetykę, to rozwój jest możliwy tylko poprzez partnerstwa.

– A kiedy sfinalizuje pan sprzedaż Wirtualnej Polski?

– Czekamy na wiążące oferty. Jeśli będą dla nas zadawalające finalizacja transakcji może nastąpić jeszcze w tym roku. Nie czujemy pośpiechu, bo WP jest firmą przynoszącą zyski.

– Dla pana prezesura w TP, to naturalny etap kariery, czy został pan tu przysłany z zadaniem zrobienia porządku po tym, jakie wyniki firma ogłosiła w lutym br. ?

– Na pewno nie chodzi o ten drugi powód. Akcjonariusz większościowy zaproponował mi funkcję prezesa i ją przyjąłem, bo jest dla mnie wyzwaniem i daje możliwość pracy nad rozwojem firmy. Dlatego traktuję to jako naturalny etap kariery. Dla mnie tym bardziej interesujący, że spędziłem wcześniej w Polsce kilka lat. Dziś widzę firmę na dużo wyższym poziomie rozwoju, ale stojącą także przed wieloma wyzwaniami.

– Czyli ten przydomek na rynku cost cutter jest nieprawdziwy, bo wbrew pozorom jest pan sympatycznym gościem?

– Nie wiem, czy jestem sympatycznym człowiekiem, czy nie. Państwo mogą to ocenić. Wszystkie funkcje, które ostatnio piastowałem miały związek z rozwojem firmy. Orange Słowacja budowałem od zera. W Mołdawii pod moim kierownictwem firma podwoiła przychody, a w Armenii ponownie tworzyłem Orange od podstaw. W Etiopii też zajmowałem się rozwojem, choć tylko przez dziewięć miesięcy. Teraz jestem ponownie w Polsce. Lubię skuteczność i konkretne cele do zrealizowania.

– Ile do tej pory miał pan spotkań z pracownikami?

– Jestem w Polsce od 5-6 tygodni, jeszcze nie będąc prezesem. Wykorzystałem ten czas głównie na spotkania w cztery oczy z kadrą menedżerską. Odbywałem też warsztaty o złożonej tematyce dotyczącej najważniejszych wyzwań. Odwiedzałem zespoły w kilku miastach. Rozmawiałem również dużo z Maciejem Wituckim, aby zrozumieć, co mam „w teczce”, którą przejmuję, jakie są najważniejsze wyzwania. Słucham tego, co mówią ludzie, staram się wnikać w szczegóły. Taki mam styl pracy.

– Czy to, że używa pan telefonu Samsunga, a Maciej Witucki – iPhone’a – coś znaczy?

– Nie sądzę, żeby to oznaczało coś szczególnego. Dostałem Samsunga, gdy tu przyjechałem. Wcześniej miałem smartfona innej firmy.

– Dziękujemy za rozmowę.

rozmawiali: Urszula Zielińska, Jakub Kurasz, Cezary Szymanek

rpkom.pl: – W 1999 roku odpowiadał pan po stronie France Telecom za zakup akcji Telekomunikacji Polskiej, zmieniającej właśnie nazwę na Orange Polska. Czy dziś nadszedł czas, aby tych akcji się wyzbywać, czy wręcz przeciwnie – dokupić?

Bruno Duthoit, prezes zarządu Telekomunikacji Polskiej: – Polska jest dla Orange bardzo ważnym rynkiem. Nawet, jeśli jest trudny, ze względu na dojrzałość i ogromną konkurencję, intencją grupy jest pozostanie na nim i szukanie dróg rozwoju. To absolutnie nie czas by Orange wyzbywał się akcji polskiej spółki.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Uwaga na nowe pułapki w roamingu. Jak za granicą łączyć się taniej lub za darmo
Telekomunikacja
Gigant ogłasza przełom w łączności. To zupełnie nowa jakość
Telekomunikacja
To ma być przełom w tworzeniu ultraszybkiego internetu 6G. Znika wielka przeszkoda
Materiał Promocyjny
Mobilne ekspozycje Huawei już w Polsce – 16 maja odwiedzi Katowice
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?