W samej Europie jest sporo krajów, w których obowiązują zakazy, choć w różnym zakresie, w kwestii używania kamer samochodowych.

Wyjeżdżając choćby na wakacje, warto dokładnie sprawdzić lokalne regulacje związane z korzystaniem z wideorejestratorów samochodowych. Inaczej można słono za to zapłacić.
W Szwajcarii posiadanie rejestratora jest dozwolone pod warunkiem, że jest umieszczony przy dolnej lub górnej krawędzi szyby. W innym wypadku grozi mandat o równowartości 3 tys. zł.
Z kolei w Luksemburgu oraz Norwegii taki zapis jazdy za pomocą kamerki jest zakazany. Traktuje się go bowiem jak przenośną telewizję, która rozprasza kierowcę.
Jednak najbardziej restrykcyjne przepisy obowiązują w Austrii. Zakaz wideorejestracji jest bezwzględny, a mandaty mogą sięgnąć nawet 10–20 tys. euro. Osoba, której wizerunek zostanie w ten sposób zapisany i opublikowany, może domagać się od autora nagrania nawet 20 tys. euro odszkodowania.
Jazdę można za to nagrywać w innych krajach, ale pod mocno zróżnicowanymi warunkami. Na Węgrzech jazdę rejestrować co prawda można, ale nagranie musi zostać usunięte najpóźniej w ciągu pięciu dni.
W Belgii też można nagrywać, a nagrania mogą być wykorzystywane do celów domowych, ale także jako dowód w sądzie. Jednak osoby, których wizerunek został zarejestrowany, muszą być o tym poinformowane.
W Niemczech z kolei nagrania mogą być wykorzystywane tylko do celów prywatnych. W innym wypadku kara może sięgnąć nawet 300 tys. euro.
Francja z kolei postawiła na inny model. Kamery mogą być instalowane, ale poza zasięgiem wzroku kierowców, aby nie ograniczać widoczności. Wyjątkiem jest stosowanie nawigacji, inny sprzęt może skutkować mandatem w wysokości 2 tys. euro.
Na południu podejście jest bardziej elastyczne. Hiszpania i Portugalia zezwalają na stosowanie wideorejestratorów, ale nagrania mogą być wykorzystywane wyłącznie do celów prywatnych. Tamtejsze prawo nie pozwala na ich wykorzystywanie jako dowodu w postępowaniu sądowym.