O marce Goclever zrobiło się głośno, gdy w 2012 r. jej tablety w cenie 369 zł – wówczas najniższej na rynku – podbiły sieć sklepów Biedronka. Wyprzedawały się na pniu, poszło co najmniej kilkanaście tysięcy sztuk, więc szybko w sieciach handlowych pojawiały się oferty innych rodzimych marek. Nie producentów, ponieważ wówczas firmy stawiały na import produktów z Chin, które były tylko oznaczane ich marką. Dzięki temu nie musiały inwestować w kosztowne prace nad nowymi rozwiązaniami, rozwijały tylko dystrybucję w Polsce, ale także w innych krajach.
Od tabletu do drona
Spółka miała także wpadki, jak choćby głośny projekt Zoom.me Goclever z Mateuszem Kusznierewiczem. Mocno promowany, był po prostu interaktywną ramką na zdjęcia, ale nie sprzedażowym hitem.
Goclever jak inne polskie firmy działające w tym segmencie – TelForceOne (myPhone), Modecom, Lark, Manta czy Lechpol (Kruger & Matz) – od sprzętu mobilnego szła w kolejne kategorie, jak małe AGD, drony, a nawet e-rowery. W najlepszych dla nich latach polskie marki kontrolowały 20–30 proc. rodzimego rynku smartfonów, w tabletach były nawet liderem, wchodziły też w wiele innych segmentów.
CZYTAJ TAKŻE: Zbankrutowała znana polska firma z branży elektroniki użytkowej