Cenne dane wyniósł z Google (dział tzw. samojezdnych pojazdów obecnie działa jako wyodrębniony podmiot – Waymo), by następnie stworzyć własny startup Otto, który sprzedał za krocie konkurentowi – firmie Uber. Levandowski za ten czy za kratami miał spędzić półtora roku, a jeden z sędziów nazwał jego czyn „największym przestępstwem związanym z tajemnicą handlową, jakie kiedykolwiek widział”. Teraz Donald Trump zdecydował o wypuszczeniu byłego inżyniera Google na wolność.

CZYTAJ TAKŻE: Levandowski to „czyste zło”. Ukradł tajemnice Google’a i stworzył religię

– Moja rodzina i ja jesteśmy wdzięczni prezydentowi i innym osobom, które wspierały mnie i występowały w moim imieniu – skomentował na Twitterze kontrowersyjną decyzję Trumpa sam Levandowski.

""

Anthony LevandowskiBloomberg

cyfrowa.rp.pl

W trakcie rozprawy wyszło na jaw, że Levandowski pobrał tysiące plików na swojego laptopa, zanim opuścił Google. Po przejęciu Otto przez Ubera Levandowski znalazł się w strukturach giganta. Gdy jednak jego kradzież wyszła na jaw, Uber zwolnił go. Levandowski nadal toczy walkę prawną z Uberem, twierdząc, że to ta firma powinna odpowiadać za 179 mln dol., które miał zapłacić Google’owi za poniesione szkody. W osobnym procesie Levandowski argumentował, że Uber jest mu winien miliardy dolarów utraconej wartości z tytułu umowy z Otto.