Elon Musk przy ustalaniu warunków przejęcia Twittera obiecywał, że nie będzie w żaden sposób „dyskredytował” firmy ani jej przedstawicieli w trakcie finalizowania transakcji przejęcia. Taki zapis, w którym miliarder zgodził się na ograniczenia dotyczące jego tweetów, pojawił się w 95-stronicowej umowie dotyczącej przejęcia Twittera za 44 mld dolarów podpisanej we wtorek.
Już w dniu podpisania umowy Elon Musk najprawdopodobniej złamał dane słowo, odpowiadając na tweety dwóch komentatorów politycznych, którzy uderzali w pracowników Twittera. Pierwszym tweetem Muska noszącym znamiona krytyki pracowników Twittera była odpowiedź na wpis Saagara Enjeti, który krytykował Vijayę Gadde, prawniczkę Twittera. Enjeti określił ją mianem „głównej rzeczniczki cenzury” nawiązując do decyzji z 2020 roku, gdy zablokowano udostępnianie tekst „New York Post” o Hunterze Bidenie. Musk odpowiedział na wpis Enjetiego – „zawieszenie konta dużej organizacji informacyjnej na Twitterze za opublikowanie prawdziwej historii było oczywiście niewiarygodnie niewłaściwe”. Wpis Muska uruchomił na Twitterze falę ataków i negatywnych tweetów pod adresem Gadde.
Kolejnym tweetem, który może być złamaniem danego przez Muska słowa, była odpowiedź na tweet prawicowego komentatora Mike’a Cernovicha o zastępcy głównego radcy prawnego Twittera Jimie Bakerza, w którym Cernovich zarzucał Bakerowi udział w oszustwach. Musk odpowiedział, że „brzmi to źle”.
Tweety Muska skłoniły do wypowiedzi byłego CEO Twittera Dicka Costolo, który zarzucił miliarderowi, że już uczynił obiektem nagonki jednego z menedżerów w firmie. I że nękanie to nie przewodzenie.