Według informacji dziennika „Washington Post”, powołującego się na trzy osoby zaznajomione z tą sprawą, Musk doszedł do wniosku, że dane Twittera dotyczące choćby liczby kont spamowych nie są do sprawdzenia, a może to być ważna część ruchu na serwisie, co stanowi więc istotną składową jego wyceny.
Rozmowy z inwestorami osłabły w ostatnich tygodniach, ponieważ obóz Muska ma wątpliwości dotyczące ostatnich danych sprzedawanych klientom korporacyjnym. Wątpliwości zespołu Muska dotyczące danych sygnalizują, że uważają, że nie mają wystarczających informacji, aby ocenić ich wartość, a obecnie są one sprzedawane.
Budzi to wątpliwości inwestorów, których Musk stara się włączyć w transakcję. Tymczasem konta spamowe nie są jedynym powodem, dla którego Musk może próbować wykręcić się z umowy. Cena akcji Twittera drastycznie spadła od jego oferty przejęcia w kwietniu, co rodzi pytania, czy obecna cena jest wygórowana. Musk prowadzi również dwie inne duże firmy, Teslę i SpaceX, a także kilka startupów.
Czytaj więcej
Miliarder powiedział, że po sfinalizowaniu umowy przejęcia serwisu chce cofnąć blokadę konta byłego prezydenta Donalda Trumpa. Ten jednak i tak nie chce wrócić na platformę
twitterAle warunki umowy powodują, że Musk nie będzie mógł łatwo zrezygnować z transakcji. Zgodził się dopiąć umowę, chyba że coś poważnego stanie się z działalnością Twittera, a eksperci prawni wątpią, czy problem z botami się kwalifikuje do takiej kategorii. Twitter, który początkowo walczył z ofertą przejęcia przez Muska, teraz chce jej dopięcia. Zerwanie rozmów poważnie osłabiłoby firmę. Nawet jeśli Musk przekona sędziego, by pozwolił wycofać ofertę, nadal może być obciążony opłatą za zerwanie umowy w wysokości 1 mld dol.