Proces tzw. hydrolizowania (rozpuszczania) ciała poprzez działanie silnej zasady to technologia, która została opatentowana już ponad 130 lat temu. Dziś wraca do łask za sprawą głośnych nazwisk, które zdecydowały się na skorzystanie z niej po śmierci. Akwamacji poddano niedawno arcybiskupa Desmonda Tutu, nagrodzonego pokojową nagrodą Nobla aktywistę z RPA. Rozwiązanie jest bardziej "przyjazne" środowisku niż kremacja. Spalanie wymaga ogromnej ilości energii, a proces ten na świecie odpowiada za emisję milionów ton CO2 rocznie. Tymczasem Bio-Response Solutions, firma specjalizująca się w akwamacji, podkreśla, że alternatywna technologia zużywa aż 90 proc. mniej energii. Zwłoki umieszcza się w naczyniu ciśnieniowym a roztwór "roztapia" materię organiczną. Wadą tej technologii jest fakt, że rozpuszczeniu nie ulegają kości.

Czytaj więcej

Nieśmiertelność dla bogaczy. Zamrozić chce się nawet Paris Hilton

Ale są i inne, coraz popularniejsze formy usuwania zwłok. Popularny aktor Luke Perry skorzystał z projektu The Infinity Burial Suit - po śmierci ubrano go w garnitur wykonany z grzybów. Ów nowatorski system ułatwia rozkład ciała i jednocześnie usuwa z niego toksyny, tworząc z człowieka "eko-kompost". Podobny projekt tworzy amerykańska firma Recompose, która zamienia ciało zmarłego w nawóz. Z kolei szwajcarska Algordanza ze spopielonych nieboszczyków "produkuje" funeralne diamenty.