Do arsenału zwiadu dołączyła bowiem zwykła aplikacja na smartfony. Cyfrowe rozwiązanie o nazwie e-Wróg okazało się niebywale skuteczne. Korzystać z niego mogą zarówno żołnierze, jak i zwykli obywatele. Apka to de facto platforma do współdzielenia się informacjami o ruchach wrogich jednostek, ich wyposażeniu, a także do zgłaszania przeprowadzonych przez Rosję ataków.

Croudsourcingowa aplikacja działa więc na zasadzie społecznościowej „agencji wywiadowczej”. Od początku wojny z e-Wróg skorzystało już ponad 200 tys. Ukraińców. Prowadzony za jej pośrednictwem zwiad pozwolił wielokrotnie namierzyć żołnierzy. Co ważne, ów cyfrowy rekonesans działa w czasie rzeczywistym, dzięki czemu apka pozwoliła na przeprowadzenie obrońcom Ukrainy błyskawicznych ataków na siły agresora. Efekt? Zlikwidowanych ponad 16 tys. rosyjskich wojskowych, a także zniszczone ponad 4 tys. różnego rodzaju pojazdów. e-Wróg stanowi ponadto ważną platformę do zbierania dowodów zbrodni popełnianych przez okupanta.

Czytaj więcej

Wojna w Ukrainie przyniosła falę cyberataków. Pekin wchodzi do gry?

Aplikacja, która działa na zasadzie chatbota, powstała na bazie stosowanego przed wojną serwisu służącego obywatelom w komunikacji z administracją publiczną w zakresie m.in. podatków. Rozwiązanie jest niedostępne dla użytkowników poza Ukrainą – mogą korzystać z niego wyłącznie obywatel tego kraju (aby się zalogować, potrzebujesz identyfikatora BankID lub podpisu elektronicznego, który jest powiązany np. z twoim paszportem).