O wypływie danych poinformował portal „Kod Durowa”. Sprawdził on zawartość pliku i znalazł tam ponad 40 milionów zapisów, w tym numery swoich współpracowników.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjski komunikator Telegram może zatopić Macrona. Kto za nim stoi?
Biuro prasowe komunikatora wyjaśniło, że taka informacja jest zbierana za pomocą wbudowanej funkcji importu kontaktów przy rejestracji. Firma zapewnia, że większość przejętych danych jest już nieaktualna. Ponad 84 proc. zostało zebranych przed I połową 2019 r. Blisko 70 proc. z wykradzionych danych należy do obywateli Iranu a 30 proc. do Rosjan.
Szef Telegram Group Paweł DurowBloomberg
Latem 2019 r., po wiadomościach o problemach z numerami użytkowników w Hongkongu, w Telegramie pojawiło się ustawienie „Kto może dodawać mnie do kontaktów według numeru telefonu”. Utrudnia to zwykłym użytkownikom korzystanie z komunikatora (stają się „niewidoczni” nawet dla tych, którzy znają ich numer), ale pozwala „dysydentom i aktywistom ruchów społecznych, całkowicie ukryć połączenie między ich kontem a numerem telefonu” – wyjaśnia przedstawiciel komunikatora dla gazety RBK.