Koniec krwawych diamentów i kradzieży? Polska firma namiesza w świecie jubilerów

Polacy opracowali unikatową technologię, która pozwala w niewidoczny sposób znakować kamienie szlachetne i śledzić je w całym łańcuchu od kopalni do wprowadzenia na rynek. Start-up Nanores nawiązał współpracę z rządem Botswany.

Publikacja: 10.02.2025 21:06

Film z Leonardo DiCaprio „Krwawy diament” otworzył światu oczy na proceder handlu kamieniami szlache

Film z Leonardo DiCaprio „Krwawy diament” otworzył światu oczy na proceder handlu kamieniami szlachetnymi, z którego finansowane są wojny. Problem chce rozwiązać wrocławski start-up Nanores

Foto: Pictorial Press Ltd / Alamy Stock Photo

Hollywoodzki przebój „Krwawy diament”, z Leonardo DiCaprio w roli głównej, nawiązuje do istniejącego w Afryce zjawiska, gdzie na obszarach objętych wojną wydobywane diamenty służą do finansowania walk. I choć prawo międzynarodowe zabrania takiego handlu z krajów objętych konfliktem, to przeciwdziałanie temu procederowi jest niezwykle trudne. Okazuje się, że być może rozwiązanie znaleziono we wrocławskim laboratorium.

Efekt DiCaprio na rynku diamentów

Start-up Nanores opracował technologię Diamond ID, która – jak podkreślają w spółce – jest prawdopodobnie jedynym takim rozwiązaniem na świecie. Ma gwarantować bezpieczeństwo diamentów poprzez znakowanie na poziomie mikroskopowym (chodzi o powierzchnię liczoną w mikrometrach, czyli jednej tysięcznej milimetra).

– Pod koniec lat 90. dzięki filmowi z DiCaprio nagłośniono problem handlu tzw. krwawymi diamentami. W 2000 r. wprowadzono nowy sposób obrotu nimi. To Proces Kimberley, system certyfikacji, który nakłada ścisłe wymagania dotyczące identyfikowalności diamentów, zapewniając, że te będące przedmiotem handlu pochodzą z legalnych i zrównoważonych źródeł. Każdy transport musi być opatrzony certyfikatem. Do tego w ostatnich latach nałożone zostały większe restrykcje co do identyfikowalności diamentów – mówi Paweł Modrzyński, jeden z założycieli Nanores. – Konsumenci chcą mieć pewność, że diamenty są legalne i pochodzą z wiarygodnych źródeł. Chcą też wiedzieć, że diamenty, które kupują, są autentyczne i mają wysoką wartość, co stanowi kolejne olbrzymie wyzwanie od czasu pojawienia się tzw. diamentów syntetycznych, wytwarzanych w laboratoriach. Transparentność w łańcuchu dostaw stała się kluczowa dla przetrwania tego rynku – kontynuuje Modrzyński.

Czytaj więcej

Materiał twardszy niż diament powstał z... plastikowych butelek. Przełomowe odkrycie

Panaceum na te wyzwania staje się technologia Diamond ID, która pozwala na identyfikację diamentów od momentu ich wydobycia do chwili dotarcia do ostatecznego nabywcy.

– Dzięki temu klienci uzyskają potwierdzenie pochodzenia kamienia w nieprzerwanym i transparentnym łańcuchu dostaw – dodaje.

Technologia Diamond ID opiera się na mikroznakowaniu diamentów w głębi, pod powierzchnią, tak że oznaczenie raz wykonane pozostaje w kamieniu do końca jego życia, przez cały cykl produkcyjny. Polski start-up cały czas rozwija tę technikę. Chce wdrożyć ją w krajach, które prowadzą wydobycie. Projekt zainteresował rząd Botswany. Na ostatnim Forum Ekonomicznym w Davos doszło zresztą do spotkania prezydenta tego kraju z Nanores.

Polska firma ma nowy cel: Indie i Dubaj

Start-up powstał w 2015 r. z inicjatywy dwóch przyjaciół z czasów studiów: Pawła Modrzyńskiego i Marcina Wielebskiego. Paweł w tym czasie pracował w Szwajcarii, m.in. w CERN i Oerlikon Solar, zaś Marcin prowadził firmę w Polsce. Pomysł na technologie diamentowe zrodził się, kiedy Paweł podczas pracy w CERN projektował struktury fotoniczne na kryształach wykorzystywanych do zastosowań w obrazowaniu medycznym. Takie nanostruktury mogą zmieniać współczynnik załamania światła, przez co nadają kryształom dodatkowe właściwości – zwiększają ilość emitowanego światła, równocześnie mogą zmieniać jego barwę. Paweł wpadł na pomysł, by wytworzyć struktury fotoniczne na powierzchni diamentu – narodziła się koncepcja zbudowania nanotechnologicznej firmy i rozpoczęcia prac badawczych nad upiększaniem diamentów. Z czasem okazało się, że przemysł diamentowy ma więcej pilniejszych i mniej romantycznych potrzeb, m.in. tych związanych z bezpieczeństwem.

Dziś Nanores pracuje też nad technologią holograficznego znakowania w nanoskali już oszlifowanych diamentów (takie oznaczenie jest niepodrabialne, pozwala na fizyczne umieszczenie na diamencie informacji o jego parametrach, pochodzeniu, a nawet personalnych inskrypcji jego posiadacza). Ale spółka stworzyła też swoje własne „studio” start-upów, które współpracuje z uczelniami i przemysłem, opracowując nowe technologie (głównie z zakresu mikroelektroniki i fotoniki). – Mamy w pełni komercyjnie działające laboratorium nanotechnologiczne NanoresLab, zajmujące się badaniami i produkcją nanokomponentów. Obecnie wytwarzamy ok. 1000 różnych nanokomponentów miesięcznie – wylicza Jakub Gawczyński, kierujący Nanores Lab.

Start-up jest w trakcie rozmów z jedną z agencji certyfikujących diamenty z Antwerpii. Planuje też współpracę ze szlifierniami kamieni m.in. w Indiach i Dubaju. Obecnie Nanores poszukuje inwestora, który zapewni finansowanie dalszego rozwoju spółki.

Hollywoodzki przebój „Krwawy diament”, z Leonardo DiCaprio w roli głównej, nawiązuje do istniejącego w Afryce zjawiska, gdzie na obszarach objętych wojną wydobywane diamenty służą do finansowania walk. I choć prawo międzynarodowe zabrania takiego handlu z krajów objętych konfliktem, to przeciwdziałanie temu procederowi jest niezwykle trudne. Okazuje się, że być może rozwiązanie znaleziono we wrocławskim laboratorium.

Efekt DiCaprio na rynku diamentów

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes Ludzie Startupy
Polskie firmy są bliskie stworzenia przełomowych leków. Ale jest przeszkoda
Biznes Ludzie Startupy
Rozwód, strzelanina i najwyższy wieżowiec. Kim jest najbogatsza kobieta Rosji?
Materiał Promocyjny
Targi ENEX 2025: Innowacyjny ekosystem Huawei FusionSolar na rzecz transformacji energetycznej
Biznes Ludzie Startupy
Polska AI wzbudziła kontrowersje i podbiła Amerykę. Firma z astronomiczną wartością
Biznes Ludzie Startupy
Firma z Polski odchudzi Włochów i Hiszpanów. Ta technologia zyskała uznanie w Europie