Rada miejska San Francisco przeszła do historii, stając się pierwszym miastem w USA, które zakazało korzystania z technologii rozpoznawania twarzy przez władze lokalne. Teraz idzie innym kierunku, dając policji prawo do zabicia podejrzanego za pomocą zdalnie sterowanego robota, jeśli funkcjonariusze uznają, że istnieje bezpośrednie zagrożenie śmiercią dla obywateli – pisze „Wired”.
Zastępca szefa policji David Lazar argumentuje, że uzbrojone roboty mogą być potrzebne podczas masowych strzelanin lub w przypadku zamachowców-samobójców. Powołuje się na strzelaninę w Mandalay Bay w Las Vegas w 2017 roku i zabicie pięciu policjantów w Dallas w Teksasie w 2016 roku. Policja w Dallas ostatecznie użyła materiałów wybuchowych przymocowanych do robota, aby zabić podejrzanego.
Nowe prawo wymaga, aby szef policji zezwolił na użycie robota dopiero po rozważeniu alternatywnych rozwiązań. Ale aktywiści i część mieszkańców San Francisco obawiają się, że może to prowadzić do zastraszania lub śmierci bezbronnych osób historycznie dyskryminowanych przez organy ścigania. Chodzi np. o bezdomnych i społeczności kolorowe. W tym roku Kalifornijska Rada Doradcza ds. Profilowania Rasowego i Tożsamości informowała, że SFPD przeszukiwało osoby czarnoskóre pięciokrotnie częściej niż białych mieszkańców i 13 razy częściej używało siły wobec tych pierwszych.
Czytaj więcej
Spór prawny dotyczący patentów na roboty przerodził się w wojnę na słowa. Ghost Robotics kontratakuje za pozew Boston Dynamics. Firma z Filadelfii twierdzi, że pozew jest zarówno „obstrukcyjny, jak i bezpodstawny”.
Członek rady miasta Hillary Ronen, która głosowała przeciwko robotom-zabójcom (głosowanie wygrali ich zwolennicy), mówiła, że podobnie jak wielu amerykańskich rodziców, martwi się strzelaninami w szkołach, ale nowa polityka otwiera puszkę Pandory, a używanie przez policje robotów staje się normą. – Początkowo mogą być używane sporadycznie, ale z czasem ludzie stają się mniej wrażliwi – mówi Hilary Ronen.