Mogę kierować UKE po 8 maja

Nie ma już szans na wybór nowego kandydata, czy prolongatę kadencji aktualnie urzędującego Prezesa UKE. Przynajmniej taka opinia pada z ust Anny Streżyńskiej w rozmowie z rpkom.pl. Gotowa jest jednak kierować urzędem dalej, choćby do czasu powołania nowego kandydata. Chciałaby jednak wcześniej ustalić z premierem Donaldem Tuskiem techniczne aspekty działa urzędu. Kancelaria Premiera zagaiła ją w sprawie dalszej współpracy, ale wiele jeszcze z tego nie wyniknęło.

Publikacja: 22.04.2011 11:41

Mogę kierować UKE po 8 maja

Foto: ROL

rpkom.pl – To prawda, że dzwonili do pani z kancelarii premiera.

Anna Streżyńska, prezes UKE: – Owszem. Dzwonił do mnie minister Tomasz Arabski z pytaniem, czy jestem gotowa dalej współpracować z rządem, jako Prezes UKE.

– Jest pani gotowa?

– Oczywiście, nigdy tego nie kryłam. Czekam na możliwość spotkania z premierem, bo zakładam, że będzie chciał rozmawiać z osobą, która ma kierować UKE. Terminu takiego spotkania, jak na razie nie ustaliliśmy.

Biorąc pod uwagę, że zaraz Święta, po nich blisko koniec kwietnia, a moim ostatnim dniem pracy będzie 6 maja, to nie sądzę, żeby formalne rozstrzygnięcie kolejnej kadencji mogło się odbyć przed jej końcem obecnej. Premier musi wyłonić kandydata, przedstawić go Sejmowi, Sejm musi go zaakceptować…

– Jak sądzę, ja, ponieważ regulacje prawne są tak skonstruowane, że Prezes UKE pełni dalej swoją funkcję, aż do czasu wyłonienia kandydata przez premiera. Teoretycznie „pełnić obowiązki” można miesiącami, a nawet latami…

– Zdecydowałaby się pani kierować UKE w tak niepewnych warunkach?

– Mam tyle bieżących spraw, że za bardzo nie zastanawiam się nad swoją sytuacją w dłuższej perspektywie. Ale oczywiście wolałbym jasną i pewną sytuację. Chociażby z uwagi na własny komfort. Gdyby wiedziała, że muszę odejść wolałbym odejść przed wakacjami, a nie jesienią, czy zimą…

– Mogłaby pani pracować w poczuciu, że w każdej chwili premier może formalnie przedstawić nowego kandydata na prezesa UKE, i że to może nie być pani?

– Z punktu widzenia merytorycznej pracy: tak. To w końcu jest urząd, instytucja, która musi mieć jakąś ciągłość pracy. Co ja zacznę może skończyć ktoś inny.

– Załóżmy, że do spotkania z premierem w końcu dojdzie? Chce pani przedstawić tylko swój program na kolejne pięć lat? Czy może też stawiać warunki?

– O tyle, o ile bym mogła. Bardzo ważna jest dla mnie sprawa finansowania urzędu. Obowiązków nam przybywa, ale środków na ich realizację już nie. Wzięliśmy na siebie, w sumie w imieniu MSWiA, obsługę platformy lokalizacyjno-informacyjnej, która ma posłużyć działaniu numeru 112. Dostaliśmy środki na jej stworzenie, ale już nie na utrzymanie.

Nie chodzi nam o to, żeby po prostu został zwiększony budżet urzędu. Ale żeby jasno zostały określone nasze zadania i przyznane środki na ich realizację.

– Na co poza PLI potrzebujecie pieniędzy?

– Przede wszystkim na realizację zadań związanych z megaustawą. Poza tym na analizy rynkowe. Mnie jest wszystko jedno, czy sama zatrudnię lub wyszkolę wysokiej klasy analityków, czy kupię takie usługi. Nie mamy pieniędzy ani na jedno, ani na drugie. A bez analiz trudno regulować rynek.

Ja wiem, że obcinanie środków na administrację jest modne i nośne politycznie. Tylko nie wiem, jak w tej sytuacji zapewnić wysoka jakość działania tej administracji, wysoką jakość usług publicznych. Jeżeli urząd ma finansowe perspektywy działania, to ludziom chce się pracować i nie uciekają przy pierwszej lepszej okazji. Nie chodzi nawet o pieniądze „już”, „od zaraz”, ale żeby ktoś powiedział: „dobrze pracujecie, jak koniunktura się poprawi, będą jakieś pieniądze, to wasza praca i jej efekty zostaną docenione”.

– Ale premier nie może zagwarantować środków finansowych. To materia ustawy budżetowej.

– Tak, to prawda. I sama widzę, że są sprawy ważniejsze niż telekomunikacja, np. nowoczesne programy terapii nowotworowej. Ale chciałabym mieć deklarację wsparcia w realizowaniu wyżej wspomnianego postulatu: określenie obowiązków i zapewnienie nań środków.

Druga ważna sprawa: chciałabym od premiera wsparcia politycznego, czy raczej woli do politycznej interwencji w sprawach dotyczących pola naszych działań. Dwa przykłady: spór z MSWiA o projekt systemowy i spór z MON o dywidendę cyfrową. Jeżeli spór odbywa się na poziomie resortów, to powinien się pojawić arbiter, który spór rozstrzygnie. Niech to będzie nawet na naszą niekorzyść, ale zdecydowanie.

– A nie za wysoko pani mierzy? Czy adwokatem UKE w Kancelarii Premiera nie powinno być Ministerstwo Infrastruktury?

– Nie, ponieważ MI tylko nas nadzoruje co do zgodności z prawem. UKE jest niezależnym regulatorem. Niezależnym, w szczególności od rządu, wiec nasze spory z resortami nie są sporami międzyresortowymi, lecz sporami niezależnego regulatora o kompetencjach określonych w ustawie z resortem o kompetencjach określonych w innej ustawie. Dlatego spory powinna rozstrzygać Kancelaria Premiera.

– Jak się pani współpracuje z Ministerstwem Infrastruktury? Na rynku plotkuje się, że z przyczyn ambicjonalnych relacje z minister Magdaleną Gaj nie są najlepsze.

–  Rynek telekomunikacyjny, jak i każdy inny, uwielbia takie plotki, one niosą ze sobą tyle nadziei dla różnych lobbystów dla rozgrywania różnych spraw. Niestety dla nich, to nieprawda.  Różnimy się jak każde dwie niezależne osoby, ale zgadzamy się znacznie częściej. Nie widujemy się tak często jak kiedyś, gdy dzieliły nas 3 piętra w tym samym budynku, ale nie przeszkadza nam to współpracować. Efekty, moim zdaniem, są takie jak należy.

– Ale padały z waszej strony negatywne komentarze pod adresem MI w związku ze sprawą dywidendy cyfrowej. Najpierw, że resort was nie wspiera w negocjacjach z MON, a ostatnio, że MON i MI eliminują UKE z ustaleń – wbrew prawu.

– Ale co to ma do rzeczy, jeśli chodzi o całokształt relacji? Oczywiste, że upominam się o swoje kompetencje. I równie oczywiste, że mimo tego współpracujemy w tym i w każdym innym punkcie.

– Czy nie ciąży na pani odium związków z PiS?

– Nie wydaje mi się, abym dzisiaj była kojarzona jednoznacznie z którąkolwiek z partii. Mam przyjaciół – nie kryję tego i powszechnie jest to wiadome – i w PiS, i w PO, i w PJN. Przyjaźnię się z ludźmi a nie z partiami. Nie sądzę, żeby polityczne skojarzenia mogły mi dzisiaj utrudnić przedłużenie kadencji, ani mnie umocnić, gdyby po wyborach zmieniła się konfiguracja polityczna.

– A czy nie był błędem udział w konwencji programowej tej partii w 2007 r.?

– Możliwość prezentacji dokonań UKE na konwencji zaowocowała stworzeniem bardzo dobrej atmosfery w rządzie i wsparcia dla UKE, po trudnym okresie, kiedy moje powołanie na Prezesa UKE było kwestionowane przez PiS. Ciężka praca została doceniona i chociaż dziś bym tego już nie zrobiła dla żadnej partii, wówczas było to niezbędne żeby uzyskać zaufanie – nie partyjne tylko merytoryczne.

– Po wyborach stanowisko Prezesa UKE bardzo się nadaje do politycznych targów przy konstruowaniu większości parlamentarnej i rządu. Jak rozumiem z naszej dotychczasowej rozmowy akceptuje pani takie ryzyko?

– Oczywiście, obecnie jest chlubą piastować stanowisko Prezesa UKE, wiec liczę się z tym.

– A jaki jest „wariant B”, na wypadek, gdyby nie została pani powołana na formalnie na drugą kadencję?

– W sumie jak się dobrze zastanowić, to wydaje mi się, że świat stoi dla mnie otworem. Bez fałszywej skromności sądzę, że mam duże kompetencje, żeby dalej pracować w tej branży, a nawet w innych wymagających pracowitości i umiejętności zaprowadzania porządku. Jednakże przez rok bez zgody premiera nie mogłabym szukać zatrudnienia u operatorów, którzy byli podmiotami podpisywanych przeze mnie decyzji regulacyjnych. Stawiając takie wymagania ekspertom, którzy całe życie zawodowe poświęcili jednej branży, rząd powinien zapewnić im jakieś inne źródła utrzymania, tak jak to się czyni w biznesie, a w innych krajach  wykorzystuje się ich często w innych miejscach administracji.

– Jakaś kancelaria prawna?

– Lubię być niezależna i dokądkolwiek pójdę – muszę mieć to zagwarantowane.

– Czy dzisiaj czuje pani wsparcie branży telekomunikacyjnej w kontekście drugiej kadencji?

– Poszczególnych osób pracujących dla różnych operatorów – owszem. Dostaje bardzo dla mnie miłe wyrazy wsparcia i pochwał za dokonania urzędu.  Natomiast nie wydaje mi się, aby zupełne jednoznacznie poszczególni operatorzy, czy organizacje branżowe uważały, że moja druga kadencja byłaby dla nich korzystna. Mniej lub bardziej dałam się we znaki wszystkim.

– Dziękujemy za rozmowę

rozmawiał Łukasz Dec

rpkom.pl – To prawda, że dzwonili do pani z kancelarii premiera.

Anna Streżyńska, prezes UKE: – Owszem. Dzwonił do mnie minister Tomasz Arabski z pytaniem, czy jestem gotowa dalej współpracować z rządem, jako Prezes UKE.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?
Telekomunikacja
Do kogo przenoszą się klienci sieci komórkowych. Jest największy przegrany
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu