Operatorzy telekomunikacyjni od kilku lat próbowali skończyć z cenową wojną. Wydaje się, że w przypadku największych telekomów stacjonarnych inwestujących w sieci światłowodowe ten moment właśnie nadszedł.
Koniec rabatów
Według Jean Francois Fallachera, prezesa Orange Polska, w minionym kwartale zysk operacyjny powiększony o amortyzację (EBITDA) grupy byłby wyższy niż rok wcześniej gdyby nie obowiązująca od czerwca zasada roam like at home. Przez tani roaming telekom stracił w III kw. 73 mln zł, czyli więcej niż wcześniej szacował zarząd (ok. 50 mln zł). Wiadomo od dziś, że tak jak inni gracze także Orange zwrócił się do Urzędu Komunikacji Elektronicznej o zgodę na pobieranie dopłat do roamingu. W IV kw. br. spodziewa się już mniejszej straty, ale jak dużej nie precyzuje.
Część straty na roamingu telekom nadrobił i Fallacher uważa wyniki za solidne. Udało się to dlatego – tłumaczył – że telekom ograniczył skalę rabatów i promocji, wyrównał ceny stacjonarnego internetu (w górę) i nie wspiera już subsydiami sprzedaży smartfonów. Poza tym – stara się sprzedawać tylko te najdroższe.
– Nasza świąteczna oferta będzie bardzo atrakcyjna, ale nie odbije się to ani na przychodach, ani na kosztach – mówił Fallacher. A to znak, że telekom ani nie wyda dużo na reklamę, ani nie zejdzie z cen.
Nie przeceniamy się