TESTY Rpkom.pl: Motorola One: coś podobnego, choć nieco innego

Publikacja: 28.01.2019 08:30

TESTY Rpkom.pl: Motorola One: coś podobnego, choć nieco innego

Foto: cyfrowa.rp.pl

Jest tłok w dziale telefonów średniej i niskiej półki. Niemal wszystkie podobne z zewnątrz do iPhone’a, którejś tam generacji. Wśród nich marki od lat w defensywie: Alcatel, Nokia i… Motorola. A może Lenovo? Nie, jednak Motorola. A skoro Motorola to dodatki: głośniki, drukarki, rzutniki? A jednak, nie tym razem.

Motorola One to urządzenie, które nie należy do linii Moto, zupełnie inne niż poprzednie tego producenta. Siła tkwi w prostocie, dobrych komponentach i opracowanym na bazie iPhone’a X wyglądzie.

W środku jak na sawannie: bez zbędnego tłoku, nie za gorąco. Niemal optymalnie

System operacyjny Android One stworzony został przez Google z myślą o urządzeniach klasy średniej, zminimalizowany, zoptymalizowany. I to wielki atut tego telefonu. Równocześnie producent zapewnia trzy letnią aktualizację do nowych wersji oprogramowania, wraz z kluczowymi poprawkami bezpieczeństwa.

Znajdziemy oczywiście Asystenta, Google Lens czy Zdjęcia Google. Nie ma natomiast „kwiatków u kożucha” czyli mnóstwa dodatków, z których mało kto korzysta. Jest za to sporo miejsca, aby uzupełnić „braki” aplikacjami potrzebnymi konkretnemu użytkownikowi. Do dyspozycji jest 64 GB (całkiem sporo w tej klasie) z możliwością rozszerzenia kartą SD.

Daje to dużą dowolność w kwestii doboru aplikacji potrzebnych konkretnemu użytkownikowi. Facebook, Instagram, Nawigacja i inne niezbędne klientowi rozwiązania są dostępne poprzez sklep Google Play.

Wprowadzenie Androida One przez firmę, która od początku swojej walki na rynku smartfonów dba o „czystość” swoich urządzeń jest dla mnie rozwiązaniem zaskakującym. Rozumiem, że marka One ma wyznaczać inny kierunek niż modułowe produkty. Wiem, że Motorola wprowadza (minimalne) ułatwienia „made by Moto” takie jak gesty Moto. Większą widzę korzyść dla Androida, który zainstalowany jest na bardzo porządnym urządzeniu co tworzy markę rozwiązania.

Trzymam iPhone’a X (prawie)

Z zewnątrz duże wcięcie w ekranie. Ubogie w funkcje, ale wizualnie analogiczne do konkurencji. Z powodu dużego obszaru zajmowanego przez notch, nie ma możliwości stworzenia indywidualnej belki z powiadomieniami. Dodatkowo, przy moim wykorzystywaniu urządzenia belka często zapełniała się powiadomieniami, których formy nie widziałam. Zostawała jedynie biała kropka informująca o czymś co „wisi” niewidoczne w powiadomieniach. Z tyłu ładnie wykończony na lekki połysk materiał, nieco ascetyczny, ale intuicyjny i elegancki. W dolnej części widoczne jest logo systemu operacyjnego, na którym pracuje telefon.

Charakterystyczne logo Motoroli umieszczono w czytniku linii papilarnych, który działa w trybie aktywnym z dodatkowym podświetleniem. Bardzo ciekawe połączenie tradycyjnego markowania, funkcjonalności i designu.

Wymiary telefonu pozwalają nie tylko na pewny chwyt urządzenia, ale także na jego jednoręczną obsługę. Niespełna 15 cm wysokości, 7,22 cm szerokości i tylko 0,8 cm grubości to coraz częstsze wymiary smartfonów mających 5,9 czy 6 calowy wyświetlacz.

Wyświetlacz chroniony jest szkłem Gorilla Glass, które zapewnia nam dobrą odporność na uszkodzenia. Z przodu „Goryl” z tyłu silikon dają poczucie komfortu jeśli chodzi o nieoczekiwane upadki telefonu. Mi w czasie testów zdarzyło się to dwukrotnie: raz na miękki dywan, drugi raz na parkiet: bez negatywnych konsekwencji.

Rozpoznawanie twarzy przednim aparatem w technologii Smart Lock. Działa. To jedyny komentarz, który nie będzie krzywdzący. Funkcja w tym smartfonie, wymaga dużo światła i zdecydowanie podniesienia go prosto przed twarzą. Czyli jest, ale wymaga uwagi i cierpliwości.

4 GB pamięci operacyjnej zapewniają płynną pracę procesora Snapdragon 625, znanego z wielu urządzeń średniej półki, taktowanego dwugigahercowym zegarem. Zestawienie tych parametrów daje bardzo dobre efekty. Praca jest bardzo płynna, okna wskakują dynamicznie, bez ślimaczego śladu na sobą.

Konkurencyjny czytnik

Dwa aparaty, rozdzielone diodą doświetlającą na eleganckich, białych pleckach wyglądają świeżo i delikatnie. Przypadło mi to do gustu, szczególnie ze względu na pragmatyczne rozlokowanie aparatów względem czytnika linii papilarnych, który znajduje się w środkowej górnej części urządzenia. Czytnik, umiejscowiony w niewielkim zagłębieniu i dzięki temu łatwy do znalezienia palcem, działa sprawnie i w tej klasie może zdecydowanie konkurować z najlepszymi.

Ramki smartfonu są… plastikowe i to jeden z większych minusów jego budowy. Nie wykonanie, tylko sam fakt zastosowania materiału mającego nie najlepszą prasę i to w miejscu, w którym z powodzeniem można było by zastosować metalowe, eleganckie dodatki.

Fizyczne przyciski na Motorola One znajdują się po lewej stronie. To ukłon w stronę praworęcznych. Po przeciwnej stronie znajdują się sloty. Motorola One ma miejsce na dwie karty SIM plus dodatkowo miejsce na kartę pamięci. Niezwykle funkcjonalne rozwiązanie dla niektórych, zupełnie zbędne dla innych. W ramach bieżących trendów, większość producentów wprowadza urządzenia dual sim plus SD. Nie wiem czemu ma to służyć, jeśli nie dajemy klientom możliwości wyboru. Miejsca na dwie karty to nie tylko możliwości, ale także ograniczenia. Bateria takich urządzeń musi uwzględniać nieustanną gotowość przyjęcia nowej karty operatorskiej, co sprawia, że szybciej się wyczerpuje. Rozwiązanie to ma także negatywny wpływ na pracę procesora.

Bateria na długie godziny

Akumulator o pojemności 3000 mAh ma teoretycznie funkcje TurboCharge. Turbo jest tutaj dość mistyczne: nikt go nie widział. Na tle konkurencji jest to stary diesel, praktyczny, efektywny ale zdecydowanie bez turbiny. Ładowanie pełnej pojemności trwa około dwie i pół do 3 godzin. Warto wspomnieć, że nie miałam żadnych problemów z ładowaniem telefonu w środkach komunikacji (co niestety nie jest oczywiste).

W dolnej części Motoroli niespodzianka! Standardowe wyjście mini-jacka. Nie sposób przecenić to rozwiązanie. Nie tylko w podróży, ale codziennie w ramach zmiennych zestawów samochodowych i słuchawek. Dodatkowo głośnik, który jest poprawny dla audiobooków, za słaby do muzyki klasycznej i akustycznej. Z kolei bardzo dobrze współpracuje z zewnętrznymi słuchawkami, które zwiększają nieco zakres dźwięków i poszerzają ich paletę. Dodatkową zaletą jest obecność zainstalowanego Radia FM. Niektórzy uważają te funkcjonalność za nieco przestarzałą, dla innych to nieodłączny element drogi do pracy, albo wyłączenia z rumoru biura.

Ładowanie poprzez USB typu C jest normą dla telefonów wyższej klasy, mimo to Motorola zdecydowała się na wprowadzenie tego rozwiązania, aby dołączyć do trendu topowych urządzeń. Proces napełniania akumulatora niestety wymaga sporo czasu czyli około 3 godziny do pełnego naładowania. Nie mam jednak wątpliwości, że całkowite naładowanie da całodobową pracę standardowo używającemu smarfona klientowi.

Ekran ma swoje ograniczenia wynikające z budżetu. 5,9 cala technologii IPS w bardzo poręcznej bryle skrywa wyświetlacz w rozdzielczości HD. Standardy klasy średniej to zdecydowanie Full HD. Niższa klasa ujawnia się wysoką jasnością i niewielkimi możliwościami manipulacji ustawieniami. Wyświetlacz może mieć rożne temperatury. Ciepłe, neutralne lub chłodne barwy mogą mieć standardowy lub jaskrawy kontrast.

Łączność klasy premium

Dobrej jakości rozmowy telefoniczne, bez zbędnych pisków i trzeszczeń bardzo częstych, o zgrozo!!, u konkurencji pozwalają spełniać podstawową funkcję telefonu. LTE, dwuzakresowe WiFi, bluetooth 5.0 i… NFC połączą właściciela Motoroli One niemal zawsze i wszędzie. Trudno też się zgubić ponieważ lokalizację zapewniają GPS, GLONASS, BDS i GALILEO. W zasadzie czego chcieć więcej. Jeśli nie mamy ponadstandardowych potrzeb dotyczących łączenia urządzeń między sobą i ciągłego ich wykorzystywania Motorola One spełni wszystkie oczekiwania. Płatności zbliżeniowe są coraz powszechniejsze i coraz chętniej wykorzystywane w Polsce. To daje dużą przewagę Motoroli nad na przykład Xiaomi, które uparcie w klasie średniej nie implementuje modułu zbliżeniowego. Nie miałam problemów z zapłaceniem przy pomocy smartfona, mimo, że połączenia trwały nieco dłużej niż w przypadku telefonów z wyższej półki.

Zabrakło istotnych drobiazgów

Jedną z tych niedoróbek jest brak diody powiadomień. Jest to funkcjonalność, z którą zaprzyjaźniają się błyskawicznie wszyscy pracujący na komputerach czy w bezpośrednim kontakcie z ludźmi. Substytucją braku jest urządzenie ubieralne czyli opaska albo smartwatch. Niestety jest to dodatkowy koszt, podczas gdy niewielkie migające światełko jest nieznacznym wydatkiem produkcyjnym.

Rekompensatą ma być wyświetlacz Moto. Po poruszeniu urządzenia na ekranie pokazują się informacje o poziomie naładowania baterii, data, godzina i nieodebrane połączenia czy komunikaty.

Gesty znane z kolekcji „Z” są nieco ograniczone, ale odpowiadają najczęściej wykorzystywanym funkcjom. Dwukrotne potrząśnięcie smartfonem oznacza włączenie latarki, a rotacja włącza aparat.

Foto by Moto, dwa aparaty a jakże!

Tylne aparaty, 13MPx i 2MPx z przysłonami 2.0 i 2.4, na niewielu zadziała dobrze. To parametry bardzo przeciętne. Słabszy aparat umożliwia rozmywanie tła. Ani jeden ani drugi nie ma stabilizacji optycznej obrazu. Jest oczywiście kilka trybów fotografii między innymi: tryb portretowy i panoramiczny oraz możliwość stworzenia GIF-a czyli ruchomego zdjęcia. Aparat zintegrowany jest z funkcją Google Lens. Dzięki temu można skanować tekst, dane teleadresowe, kody QR, rozpoznawać obiekty i wyszukiwać analogiczne produkty.

Zdjęcia z przedniej kamerki mają w automacie tryb HDR. Można go zastąpić manualnymi ustawieniami. Jakość fotografii zależy od światła. Dobre źródła światła zewnętrznego dadzą bardzo ładne, zbilansowane i naturalnie wyglądające zdjęcia. Niestety, zmrok jest wrogiem Motoroli, nie tylko w wersji One, ale także w modułowych. Nie rekompensują tego dodatkowe funkcje dostępne w menu manualnym. To zdecydowanie element, którego poprawy należy oczekiwać w najbliższych produktach, aby firma nie zniknęła w czeluściach mobilnej fotografii.

Aparaty są nieco wysunięte poza płaszczyznę plecków telefonu. Nie sprawiało to żadnych problemów, szczególnie że w trosce o swoje urządzenia Motorola w komplecie z telefonem oferuje silikonowe etui, które bez zarzutu spełnia swoją funkcję.

Kupić czy nie kupić

Podsumowując, trudno jest mi jednoznacznie orzec komu mogłabym polecić Motorole One. Średnia półka jest pełna dobry i bardzo dobrych produktów. Nieco „z pomocą” przychodzą producentowi problemy chińskich urządzeń i ich zła prasa w ostatnich tygodniach. Być może skłoni to większą grupę osób do wyboru innych marek. Problemem dla tego modelu jest również fakt, że na rynku jest cechująca się lepszymi parametrami Moto G6, która po ponad roku od premiery ma cenę niższą niż One. Oba obecnie kosztują mniej niż 900 złotych, przy czym telefon Moto G6 jest tańszy.

Warto też pamiętać o tym, że One jest produktem bardzo wygodnym. Prostym w obsłudze, intuicyjnym. Może być ciekawym pierwszym smartfonem, którego wnętrze uszyjemy na miarę bez obaw o ograniczenia dynamiki pracy czy zarzuceniu pamięci aplikacjami. Dla tych, którzy mieli możliwość pracy na lepszych wyświetlaczach niestety zdecydowanie lepszym wyborem będą produkty koreańskie lub chińskie.

Jest tłok w dziale telefonów średniej i niskiej półki. Niemal wszystkie podobne z zewnątrz do iPhone’a, którejś tam generacji. Wśród nich marki od lat w defensywie: Alcatel, Nokia i… Motorola. A może Lenovo? Nie, jednak Motorola. A skoro Motorola to dodatki: głośniki, drukarki, rzutniki? A jednak, nie tym razem.

Motorola One to urządzenie, które nie należy do linii Moto, zupełnie inne niż poprzednie tego producenta. Siła tkwi w prostocie, dobrych komponentach i opracowanym na bazie iPhone’a X wyglądzie.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?
Telekomunikacja
Do kogo przenoszą się klienci sieci komórkowych. Jest największy przegrany
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu