– Mobyland świadczy usługi na rzecz Cyfrowego Polsatu. Zapowiadał pan, że w tym roku przychody z tytułu tej współpracy w przypadku grupy Midasa mogą sięgnąć 100 mln zł. Sięgną?
– Trudno mi to określić, bo zależy od rzeczywistego użycia usługi dostępu do internetu, którą sprzedajemy hurtowo. Te wspomniane 30 mln zł należy traktować jako przepływy gotówkowe, a nie bezpośrednio przychód Mobylandu. Z tego rozpoznać możemy tyle, ile rzeczywiście zostało zużyte przez abonentów.
– Cyfrowy Polsat liczy, że przybędzie mu klientów, gdy komercyjnie wystartuje z usługą w technologii LTE. Jej zasięg zależy jednak od prawnego sporu o częstotliwości, jakie ma Mobyland i CenterNet. Po ostatniej decyzji sądu podważającej decyzję o ich przyznaniu, UKE wstrzymało wydawanie pozwoleń na nadajniki 1800 MHz dla waszych spółek. Jak grupa chce wybrnąć z tej sytuacji?
– Złożyliśmy kasację od decyzji sądu zawieszającej decyzję administracyjną UKE . Jeśli regulator zdecyduje się na cofnięcie decyzji, to nie stanie się to z naszej winy i będziemy mieli możliwość dochodzenia odszkodowania od Skarbu Państwa. Ja jednak nie przewiduję skorzystania z tej możliwości. Myślę, że trzeba znaleźć wyjście z sytuacji. Prawnicy nad nim pracują.
Na razie mamy 720 pozwoleń dla nadajników 1800MHz, z czego wykorzystaliśmy 500. Rozbudowujemy sieć o te, na które jeszcze mamy zgody, ale wkrótce będziemy występować o kolejne pozwolenia. Sądzimy, że zrealizujemy plan na ten rok (nie, nie zdradzę, ile stacji chcemy uruchomić).