Dyrektor ds. badań David McQueen uważa, że „fale z Chin” – które pierwsze zamroziły gospodarkę z powodu epidemii koronawirusa, a które są największym odbiorcą tych urządzeń – będą odczuwalne na całym świecie. – W krótkim terminie zobaczymy także negatywny wpływ na urządzenia 5G – przewiduje McQueen. Jego zdaniem dłużej zaczekamy bowiem na tańsze smartfony z 5G, a to właśnie dostępność urządzeń tańszych decyduje o tempie upowszechniania się nowej technologii.
CZYTAJ TAKŻE: Rzeź na rynku smartfonów. Takiego spadku jeszcze nie było
ABI Research spodziewa się zarówno mniejszych niż wcześniej oczekiwane dostaw telefonów 5G, jak i przesuwania premier nowych urządzeń (np. Apple’a) i ograniczonego popytu ze strony konsumentów, którzy mogą ostrożniej podchodzić do wydatków – nawet jeśli epidemia wygaśnie w II kwartale br. ABI nie podało, do jakich liczb się odnosi. Dla przykładu, w lutym Strategy Analytics szacowało, że w br. rynek smartfonów skurczy się o 3,5 proc., a te z 5G będą stanowić w tym roku 15 proc. (199 mln) wszystkich wyprodukowanych urządzeń, podczas gdy w 2019 r. – tylko 1 proc.
Epidemia uderza nie tylko w produkcję i możliwości finansowe konsumentów, lecz także w możliwości promowania się producentów smartfonów. W czwartek miała miejsce globalna premiera nowych telefonów z serii P40, obsługujących 5G, chińskiego koncernu Huawei. Firma w ostatnich latach organizowała premiery w którejś z europejskich stolic, zabierając na pokaz rzesze dziennikarzy i blogerów. Tym razem ograniczyła się do wysłania paczek kurierem. Także inne marki mają nie lada zgryz, jak walczyć o uwagę mediów.
CZYTAJ TAKŻE: Pandemię spowodowały sieci 5G? Wielu w to wierzy