W minionym roku gracze na całym świecie kupili ponad 5 mln profesjonalnych ekranów komputerowych (2,5 mln rok wcześniej) – podaje agencja badawcza WitsView. To prawdziwy fenomen, bo tego typu osprzęt gamingowy, charakteryzujący się np. częstotliwością odświeżania powyżej 100 Hz, jest z reguły droższy od tradycyjnych monitorów. Fachowcy nie mają wątpliwości, że wkrótce standardem stanie się 144 Hz przy jakości 4K.
Asus przed Acerem
Eksperci wskazują, że na kurczącym się od lat rynku komputerów zapanował boom na wszelkie urządzenia związane z grami. To nakręca sprzedaż zarówno drogich pecetów, wyposażonych w najnowsze karty graficzne, jak i tzw. peryferiów – profesjonalnych myszek, klawiatur, a nawet foteli dla graczy. Na tej fali zyskują też monitory LCD. Nic dziwnego, że w ten wysokomarżowy biznes wchodzą kolejni producenci, zaostrzając konkurencję. Jak podaje Anita Wang, starszy menedżer w WitsView, liderem pozostaje Asus, a tuż za nim plasuje się Acer. Na kolejnych miejscach toczy się jednak zażarty bój. W 2018 r. z podium spadł BenQ, a jego miejsce zajął AOC/Philips. Udziały rynkowe zwiększył też Samsung.
W Polsce o boomie mówić jednak nie możemy. Widać natomiast oznaki nowego trendu. Karolina Jonko, country product manager LCD w Asus Polska, podkreśla, że choć w ub.r. cały rynek monitorów odnotował niewielki spadek pod względem liczby sprzedanych urządzeń, to w tym samym czasie popyt w segmencie gamingowym wzrósł ponad 10 proc. – Średnio na monitor gamingowy użytkownicy wydawali w 2018 r. około 1300 zł. Dla porównania w 2017 r. średnia wynosiła około 1100 zł – wyjaśnia Karolina Jonko.
Zmiany tłumaczy nośnością hasła gaming, który kojarzy się z gwarancją najwyższej jakości i wyjątkowych rozwiązań technologicznych. Ale monitory gamingowe to również sprzęty do profesjonalnych i domowych zastosowań. – Wybierając taki monitor, możemy na nim nie tylko grać, ale także obrabiać zdjęcia, oglądać filmy w wysokiej jakości czy przeglądać internet – zauważa nasza rozmówczyni.