Zaostrza się batalia o prawa autorskie w sieci

Im bliżej do głosowania w Parlamencie Europejskim, tym goręcej na linii twórcy – serwisy internetowe, głównie amerykańskie.

Publikacja: 21.03.2019 15:48

Wczoraj w ramach inicjatywy Razem dla Kultury został złożony w Kancelarii Prezydenta apel o poparcie

Wczoraj w ramach inicjatywy Razem dla Kultury został złożony w Kancelarii Prezydenta apel o poparcie dla unijnej dyrektywy. Obecni byli m.in. artyści Marek Kościkiewicz i Urszula Dudziak.

Foto: Michał kolanko

Parlament Europejski ma głosować dyrektywę o prawach autorskich 27 marca. Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, od czwartku czołowe europejskie i amerykańskie firmy internetowe mają prowadzić akcję polegającą nawet na blokowaniu całych serwisów czy też niektórych funkcjonalności, aby w ten sposób zwrócić uwagę użytkowników, do czego – ich zdaniem – dyrektywa ma doprowadzić.

CZYTAJ TAKŻE: Starcie twórców z gigantami sieci

Koncerny sprowadzają uchwalenie przepisów w obecnym kształcie do końca wolności w internecie i wprowadzenia opłat za korzystanie np. z dzieł kultury, takich jak piosenki, artykuły czy zdjęcia. Twórcy odpowiadają, że takie stawianie sprawy jest nieprawdą i nadużyciem.

Apel mediów

Dodatkowo przeciwko takiemu prezentowaniu tematu zaprotestowało ponad 260 dziennikarzy, redaktorów naczelnych, fotoreporterów i wydawców wiodących tytułów z całej Europy, w tym z Polski. Pod listem podpisali się autorzy z takich tytułów jak „Figaro”, „Le Monde”, „Der Spiegel”, „Corriere della Sera”, „La Stampa” czy „The Guardian”. – Przyjęcie tej dyrektywy to dla mediów sprawa życia i śmierci i kwestia utrzymania się wielu artystów i autorów – alarmują media z Unii Europejskiej.

CZYTAJ TAKŻE: Europejscy dziennikarze stają w obronie praw autorskich

W apelu zwracają także uwagę, że dyrektywa ma jedynie zmusić internetowych gigantów do tego, aby przynajmniej część wpływów z europejskiego rynku reklamowego przeznaczyły one dla twórców treści, na których rozpowszechnianiu zarabiają. Dzisiaj nie dość, że zagarniają większość rynku i traktują treści jak własne, to jeszcze szeregiem nielegalnych praktyk ograniczają konkurencję. Google został w środę ukarany przez Komisję Europejską już trzecią wysoką karę, ostatnia dotyczy niedozwolonych praktyk na rynku e-reklamy.

CZYTAJ TAKŻE: Unia: trzecie uderzenie w Google’a

Walka się zaostrza, ponieważ w grę wchodzą ogromne pieniądze. Dochody z praw autorskich, które pochodzą z artykułów prasowych, filmów i wszystkich treści udostępnianych przez europejskich twórców w internecie, na głównych platformach internetowych, szacowane są na 22 mld euro. Same prawa autorskie z mediów społecznościowych to według szacunków 4 mld euro, z czego większość przypada na Facebooka. „Prawdziwa obrona internautów to dostęp do niezależnej i różnorodnej informacji” – czytamy w apelu mediów.

Twórcy u prezydenta

Walka o poparcie dla dyrektywy toczy się także w Polsce. Wczoraj w ramach inicjatywy Razem dla Kultury został złożony w Kancelarii Prezydenta apel o poparcie dla unijnej dyrektywy. „W najbliższych dniach Parlament Europejski podejmie decyzje o przyjęciu artykułów 11 i 13 dyrektywy o prawach autorskich na jednolity rynek cyfrowy. Przepis zobowiąże internetowe korporacje, takie jak Google, YouTube i Facebook, do uczciwego dzielenia się zyskiem z twórcami” – piszą sygnatariusze.

CZYTAJ TAKŻE: Kto naprawdę finansuje kampanię przeciwko art. 13 dyrektywy?

Jak podkreślał już w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Marek Kościkiewicz, obecnie koncerny internetowe – głównie te amerykańskie – są tak silne, że narzucają twórcom model, w jakim chcą się rozliczać z ogromnych wpływów generowanych przez korzystanie z dzieł kultury. – To się musi zmienić i potrzebujemy do tego wsparcia polityków, nasz głos musi zostać usłyszany – mówi Kościkiewicz.

Koncerny internetowe – głównie te amerykańskie – są tak silne, że narzucają twórcom model, w jakim chcą się rozliczać z ogromnych wpływów generowanych przez korzystanie z dzieł kultury

– Czujemy się fatalnie, twórcy, muzycy, pisarze i dziennikarze. Nasz głos jest niesłyszalny. Koncerny zarabiają setki milionów na naszej twórczości. Walczymy w obronie naszych praw. Mam nadzieję, że dyrektywa zmieni tę sytuację. Walczymy o to, co nam się należy – mówiła Urszula Dudziak, która z Markiem Kościkiewiczem i Janem Młotkowskim z ZAiKS uczestniczyli w konferencji przed Pałacem Prezydenckim. Wszyscy podkreślali, jak ważne jest to, jak zagłosują polscy eurodeputowani.

Jak zauważał w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Jean-Noël Tronc, szef francuskiej organizacji Sacem (odpowiednik ZAiKS), kampania firm internetowych to pokaz silnego lobbingu. – Google wpływa na organizacje pozarządowe, które alarmują, że dyrektywa oznacza cenzurę czy ACTA 2. To bardzo nośne hasło, tymczasem ta sprawa nie ma nic wspólnego z ACTA. Ale taki przekaz dotarł do publicznej debaty – dodał. Zwrócił też uwagę, że pierwsza fala tzw. protestów przeciwko dyrektywie przyciągnęła zaskakująco mało osób. – W Krakowie przyszło 35 osób, w Warszawie – 30, w Katowicach – 25. Najwięcej, bo 100, w Berlinie – mówił.

Parlament Europejski ma głosować dyrektywę o prawach autorskich 27 marca. Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, od czwartku czołowe europejskie i amerykańskie firmy internetowe mają prowadzić akcję polegającą nawet na blokowaniu całych serwisów czy też niektórych funkcjonalności, aby w ten sposób zwrócić uwagę użytkowników, do czego – ich zdaniem – dyrektywa ma doprowadzić.

CZYTAJ TAKŻE: Starcie twórców z gigantami sieci

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Globalne Interesy
Sztuczna inteligencja zdecyduje o ataku nuklearnym? USA apelują do Rosji i Chin
Globalne Interesy
Chiny szykują potężną konkurencję dla ChatGPT. Gonią USA w sztucznej inteligencji
Globalne Interesy
Spóźniony Apple gra ostro. Podbiera pracowników konkurencji i buduje własną AI
Globalne Interesy
Ustawa antytiktokowa stała się ciałem. Chiński koncern wzywa Amerykanów
Globalne Interesy
Niemiecki robot ma być jak dobry chrześcijanin. Zaskakujące przepisy za Odrą
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej