Jeszcze w lutym akcje firmy Zoom były warte około 105 dol. Ale na początku tego tygodnia za walor spółki trzeba było zapłacić prawie 160 dol., a w czwartek cena spadła do „zaledwie” 138 dol. Nie zmienia to faktu, że kapitalizacja Zoomu wynosi 38,5 mld dol., znacznie więcej niż w czasie debiutu w kwietniu 2018 r.
CZYTAJ TAKŻE: Oblężenie globalnej sieci. WhatsApp i Netflix na fali
Trudno się jednak dziwić. Jak wylicza Randy Nelson z firmy analitycznej Sensor Tower, globalna liczba pobrań aplikacji po raz pierwszy wzrosła o 213 proc. tydzień do tygodnia i o 728 proc. w porównaniu z pobraniami z początku marca. W ciągu miesiąca liczba pobrań zwiększyła się 12-krotnie. W wersji płatnej aplikacja pozwala na tworzenie wideokonferencji nawet do 1000 użytkowników, z kolei bezpłatna wersja pozwala na 40-minutowe sesje.
Wraz ze wzrostem popularności na wizerunku firmy pojawiają się skazy. Pierwszą z nich są kwestie cyberbezpieczeństwa. W styczniu wykryto lukę w oprogramowaniu, która pozwalała podsłuchiwać rozmowy osobom niepowołanym. Eksperci Zoom załatali już furtkę i wprowadzili nowe zabezpieczenia, jednak wyścig z hakerami nigdy się nie kończy.
Cyfrowi aktywiści wzywają również Zoom do opublikowania „raportu transparentności”, w którym spółka wyjaśni, jak przechowuje i wykorzystuje dane.