Czy błyskawiczny rozwój sztucznej inteligencji oznacza kataklizm na rynku pracy, masowe zwolnienia i potężne bezrobocie? Ostatnie słowa Sebastiana Siemiątkowskiego, prezesa Klarny, który sam – jako jeden z pierwszych – zaczął zastępować pracowników botami, można potraktować jako bicie na alarm. Mający polskie korzenie biznesmen stwierdził: utrata miejsc pracy spowodowana przez sztuczną inteligencję doprowadzi do recesji. I, co ciekawe, wtóruje mu Sam Altman, założyciel OpenAI, a więc jeden z głównych „winnych” trzęsienia ziemi na rynku pracy, wywołanego boomem na AI.
Ale zmiany będą znacznie głębsze. Co nas więc czeka?
Czy AI zabierze nam pracę? Eksperci nie mają złudzeń
Altman opublikował właśnie manifest „The Gentle Singularity” („Łagodna osobliwość”), w którym przyznał, że nadchodzą „bardzo trudne momenty” i „całe grupy zawodów znikną”. Parę tygodni temu taką wizję roztaczał też Dario Amodei, szef Anthropic, jeden z wiodących twórców generatywnych systemów AI. Mówił, że w ciągu maksymalnie pięciu lat sztuczna inteligencja może wyeliminować co piąte stanowisko pracy dla początkujących pracowników umysłowych. Ostrzegł też, że do końca dekady tylko w USA stopa bezrobocia skoczyć może pięciokrotnie.
Czytaj więcej
Choć szef firmy Anthropic zapowiedział prawdziwą rzeź pracowników umysłowych i bezrobocie, inni e...
Teraz dołącza do niego Sebastian Siemiątkowski. Jego zdaniem wizja, w której fala automatyzacji uderzy w dobrze płatne zawody biurowe i zachwieje filarami współczesnych gospodarek, nie jest mrzonką. Szef Klarny zastrzegł, że wielu prezesów umniejsza wpływ AI na zatrudnienie, a on nie chce być jednym z nich. Przewiduje, że recesja jest tuż za rogiem, bo firmy na całym świecie redukują liczbę stanowisk biurowych, zastępując je tymi związanymi z AI. A Siemiątkowski wie, co mówi, bo zatrudnienie w jego start-upie w ledwie dwa lata spadło z 5,5 do 3 tys. pracowników. Już jakiś czas temu chwalił się, że jeden chatbot przejął obowiązki 700 konsultantów. Choć potem musiał znowu sięgać po „ludzkich” pracowników, bo klienci nie chcieli rozmawiać z botami, to stan osobowy nie wrócił do pierwotnego poziomu.