Rząd uruchomi gigantyczną dźwignię inwestycyjną

Z pierwszego konkursu musimy wyciągnąć wszelkie możliwe wnioski – mówi Piotr Woźny, wiceminister cyfryzacji w kontekście ogłoszonego już drugiego konkursu na dotacje do budowy sieci NGA ostatniej mili. Według niego, interesują się konkursem wszyscy czterej najwięksi gracze i nie tylko. I nic dziwnego, bo takiego konkursu jeszcze w Polsce nie było. Woźny przyznaje przy tym, że podobnie jak poprzednią ekipę rządzącą także i tę jego goni czas. Do końca 2017 r. Polska musi zgromadzić dowody na wydatkowanie z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa 500 mln zł. Ile jest dziś? Jakie są pomysły dla RSS-ów? Jakie zmiany w prawie by się przydały?

Publikacja: 02.01.2017 08:36

Rząd uruchomi gigantyczną dźwignię inwestycyjną

Foto: ROL

Rzeczpospolita, Rpkom.pl: Mali i średni przedsiębiorcy (MSP) telekomunikacyjni zrzeszeni w Krajowej Izbie Komunikacji Ethernetowej ogłosili niedawno, że według tzw. analizy ex-ante prowadzonej przez Ministerstwo Rozwoju przypadnie im w udziale 1 mld zł zwrotnego dofinansowania z pieniędzy publicznych do projektów budowy sieci szybkiego dostępu do Internetu o standardzie NGA. Państwo w resorcie macie wiedzę o tej analizie. Co to za kwota?

Piotr Woźny, wiceminister cyfryzacji: – To kwota mieszcząca się w przedziale luki finansowania dłużnego wyliczanej dla potrzeb całego sektora. Przy czym punktem wyjścia przy tej analizie było stwierdzenie, że z rynku komercyjnego finansowania dłużnego w Polsce praktycznie wykluczone są małe i średnie firmy, których zapotrzebowanie na finansowanie dłużne waha się od 20 tys. do 10 mln zł.

CZYTAJ TAKŻE: Jest raport KIKE o realizacji projektów szerokopasmowych

Są wykluczone z dwóch powodów: przez brak zaufania sektora bankowego do firm telekomunikacyjnych i z powodu trudności z oceną wiarygodności zabezpieczeń przez nie ustanawianych. Zaszkodziły tej wiarygodności m.in. przypadki firmy Milmex, która nie wykupiła na czas obligacji wcześniej zabezpieczając je częstotliwościami, czy historia niezaspokojonych wierzycieli Hawe. W przypadku małych i średnich telekomów dochodzi jeszcze jeden element, a mianowicie fakt, że wielu z nich realizowało projekty z funduszy unijnych poprzedniej perspektywy. Aktywa, które mieliby przeznaczyć na zabezpieczenie to infrastruktura w okresie trwałości, co dodatkowo komplikowało ocenę kredytową.

Jaki charakter może mieć zwrotne finansowanie dłużne inwestycji szerokopasmowych?

– Pracujemy nad tym projektem od ponad kilku miesięcy wspólnie z Ministerstwem Rozwoju, które jest Instytucją Zarządzającą Programem Operacyjnym Polska Cyfrowa. Chcielibyśmy dążyć do tego, aby udostępnić cały możliwy ich wachlarz, tj. pożyczki, poręczenia i gwarancje oraz inwestycje kapitałowe w udziały/akcje przedsiębiorcy, które po osiągnięciu dojrzałości przez realizowane przezeń projekty byłyby przez niego odkupowane. Co najważniejsze – chcemy doprowadzić do tego, aby na rynku finansowania dłużnego dla małych i średnich przedsiębiorców z sektora telko pojawili się wyspecjalizowani pośrednicy, którzy będą bardzo dobrze znali potrzeby tego sektora oraz rozumieli specyfikę jego funkcjonowania oraz problemy dotykające jego uczestników. Tacy wyspecjalizowani pośrednicy, po podpisaniu umowy z BGK, będą stanowić rodzaj tzw. jednego okienka kredytowego dla małych i średnich przedsiębiorstw z sektora telekomunikacyjnego, skarżącego się do tej pory na brak zrozumienia ich potrzeb po stronie komercyjnych instytucji finansowych.

Czy już wiadomo ile ogólnie budowa sieci NGA w Polsce w celu realizacji Europejskiej Agendy Cyfrowej ma kosztować państwo? Zdaje się, że analiza ex-ante miała to pokazać.

– Odpowiedź na to pytanie może dać badanie luki, ale inwestycyjnej, ocenianej wcześniej na 26-42 mld zł. Dzięki zasypaniu luki finansowania dłużnego możemy doprowadzić do jej zmniejszenia.

CZYTAJ TAKŻE: Wykluwa się plan dla polskiego 5G

Poznamy precyzyjniej wysokość luki inwestycyjnej w najbliższym czasie, czy na to już za późno?

– Nigdy nie jest za późno. Wydaje mi się, że bardzo dobrym momentem, aby ją oszacować będzie rozstrzygnięcie drugiego konkursu I Osi Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. Może się okazać, że subskrypcja, do której zapraszamy przedsiębiorców wystawiając 3,2 mld zł środków z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa może sprawić, że wyłożą – przy minimalnym zobowiązaniu pokryciowym – ok. 4,7 mld zł własnych środków. W ten sposób rząd uruchomi gigantyczną dźwignię inwestycyjną doprowadzając do sytuacji, w której po raz pierwszy na tak szeroką skalę w Polsce dojdzie do połączenia środków publicznych i prywatnych dla potrzeb budowy szerokopasmowego dostępu do Internetu dla gospodarstw domowych i szkół.

Co w tym konkursie jest takiego nadzwyczajnego?

– Można powiedzieć, że do dziś nie było w Polsce konkursu, w którym o pieniądze publiczne konkurowaliby wszyscy najwięksi operatorzy telekomunikacyjni. Gigantyczne środki publiczne na telekomunikację, którymi dysponowała Polska w perspektywie unijnej 2007 – 2013 (około 1,5 miliarda euro na wszystkie programy wsparcia) zostały w ok. 6/7 skierowane do wydatkowania przez samorządy województw. Powstały z tego w większości regionalne sieci szerokopasmowe borykające się dzisiaj z koniecznością prowadzenia działalności operacyjnej na skrajnie konkurencyjnym rynku telekomunikacyjnym. Zaprzepaszczono możliwość sięgnięcia do budżetów inwestycyjnych dużych przedsiębiorców telekomunikacyjnych.

Jedynie na terenie województw wielkopolskiego, lubuskiego i pomorskiego doszło do nawiązania współpracy z prywatnymi przedsiębiorcami telekomunikacyjnymi dla potrzeb budowania przez nich infrastruktury szerokopasmowej.

Operatorzy ci musieli oczywiście dołożyć znaczne prywatne środki dla potrzeb realizacji tych inwestycji zwiększając w ten sposób efekt oddziaływania środków unijnych.

Zbieracie krytyczne uwagi operatorów stacjonarnych za techniczne warunki drugiego konkursu…

– Pierwszy konkurs w I Osi PO PC dość powszechnie był wskazywany jako ten, w którym technologie kablowe mają przewagę i w którym są wątpliwości co do neutralności technologicznej warunków technicznych podłączania gospodarstw domowych. W pewnym sensie dowodem na to była też decyzja T-Mobile o odstąpieniu od podpisania umów o dofinansowanie na obszary konkursowe, na których telekom ten złożył zwycięskie oferty.

Dlatego przy definiowaniu warunków drugiego konkursu skupiliśmy się na tym, aby jak największej liczbie osób zapewnić dostęp do szerokopasmowego dostępu do Internetu i aby stało się to w warunkach neutralności technologicznej. Ta ostatnia zapewnia nam konkurencję w walce o środki publiczne. Takiego eksperymentu, w którym duzi operatorzy stacjonarni konkurują o dofinansowanie unijne z operatorami mobilnymi w warunkach neutralności technologicznej do tej pory nie było.

Pamiętajmy, że gramy o niezwykle wysoką cywilizacyjnie stawkę – z ponad 3,1 mln białych plam NGA (przy minimalnym zobowiązaniu pokryciowym na terenie całego kraju przekraczającym milion punktów adresowych) wystawionych przez nas do „pokolorowania” w drugim konkursie ok. 65 proc. zlokalizowanych jest na terenie miejscowości liczących do tysiąca mieszkańców, a ok. 80 proc. na terenie miejscowości, które zamieszkuje mniej niż pięć tysięcy osób.

Najbardziej zdeterminowany wydaje się Orange, a pozostali duzi gracze mówią: zastanawiamy się, analizujemy dokumentację. Pan spodziewa się, że w II konkursie wezmą udział wszyscy czterej najwięksi operatorzy?

– Z moich informacji wynika, że wszyscy czterej główni operatorzy są bardzo poważnie zainteresowani udziałem w tym konkursie.  Nie tylko zresztą oni. Konkursem interesują się także „więksi mali” oraz średni przedsiębiorcy telekomunikacyjni, działający w skali lokalnej.

Wróćmy jeszcze do miliarda złotych, od którego zaczęliśmy. Rozumiem, że to część budżetu I Osi POPC, który w sumie wynosi blisko 1,1 mld euro?

– Tak. W pierwszym konkursie wartość podpisanych umów to około 280 mln zł, w drugim wystawiamy 3,2 mld zł, a miliard złotych chcemy przeznaczyć na wspomniane już instrumenty zwrotne. Wiem do czego pani dąży: że suma tych kwot jest wyższa niż budżet na całą oś. Byłoby tak, przy założeniu, że w drugim konkursie będziemy mieli do czynienia ze 100-procentową kontraktacją, a to jest jednak raczej mało prawdopodobne.

A jaki poziom alokacji uznałby pan w tym konkursie za sukces?

– 50 proc. alokacji będzie sukcesem.

Mamy w ostatnich latach przykłady telekomów, które sięgnęły po środki unijne i zaprzepaściły swoją szansę, a prokuratura ma pełne ręce roboty. Nie obawia się pan, że mali operatorzy w nieodpowiedni sposób wykorzystają miliard złotych?

– Nie obawiam się tego. Chociażby dlatego, że w poprzedniej perspektywie finansowej otrzymywali bezzwrotne dotacje, a my mówimy o pożyczkach dla przedsiębiorstw operujących na lokalnych, doskonale znanych im rynkach, nie porywających się na inwestycje na oddalonych terenach, posiadających konkretne biznes plany. Dużo łatwiej jest kontrolować efektywność korzystania ze środków udostępnionych na podstawie umowy pożyczki niż rozliczać zobowiązania wynikające z dotacji.

Rozumiem, że trzeciego konkursu z I Osi PO PC nie będzie.
– Nie jest to ciągle powiedziane. To także okaże się po rozstrzygnięciu drugiego konkursu.

Czy operatorzy regionalnych sieci szerokopasmowych mogą startować w tym konkursie?
– To konkurs dla przedsiębiorców, więc – o ile operatorem RSS jest przedsiębiorca – jak najbardziej.

Pana zdaniem RSS-om trzeba pomagać?
– Jesteśmy właściwie na etapie diagnozy. W jej ramach wskazujemy publicznym RSS-om, że mogą w elastyczniejszy zarządzać swoimi inwestycjami. Prezes UKE wydał interpretację wskazującą na poziomy cen i interpretację decyzji notyfikacyjnych. Organizujemy spotkania RSS-ów z operatorami telekomunikacyjnymi, aby ułatwić im rozmowy i zrozumienie wzajemnych potrzeb.

Ich sytuacja jest zróżnicowana, choć łączy je jedno: były projektowane w 2008 roku, czyli z punktu widzenia postępu technologicznego bardzo dawno i – choć część z nich jest zarządzana przez samorządy – muszą dziś odnaleźć się dziś na rynku jako usługodawca o proaktywnej postawie w poszukiwaniu klientów.

Chcecie jako resort w uprzywilejowany sposób traktować operatorów, którzy będą korzystali z RSS-ów?
– Ani w warunkach pierwszego ani drugiego konkursu nie ma takich zapisów. Interwencja związana z powstaniem RSS-ów miała na celu zbudowanie infrastruktury tam, gdzie występował jej deficyt. Jeśli są tam konkurenci, nie możemy promować jakiegokolwiek korzystania z infrastruktury RSS-ów vs. infrastruktura prywatnych przedsiębiorców. Na pewno fakt, że na terenie Polski Wschodniej mamy w praktyce do czynienia z pięcioma regionalnymi biurami sprzedaży usług regionalnym sieciom nie pomaga. Wyobrażam sobie, że jednym z działań, jakie mogą podjąć jest próba zbudowania wspólnej platformy sprzedażowej, jednego ośrodka do kontaktu z rynkiem, w którym wszyscy potencjalni klienci RSS-ów będą mogli uzyskać wszechstronną informację o ich ofercie produktowej i zostać tam obsłużeni.

Konsolidacja RSS-ów jest realna?
– Polski rynek telekomunikacyjny konsoliduje się od 12 lat. To jego permanentna cecha. Obecnie jest podzielony między cztery bardzo duże telekomy, Netię, która skonsolidowała wszystko co mogła i sama pewnie marzy o tym, aby zostać skonsolidowana, Exatel w służbie państwa oraz sektora kablowy, który sam się wewnątrz konsoliduje. Tworzenie bytów takich jak działające na poziomie województw infrastrukturalne przedsiębiorstwa telekomunikacyjne to praktyka odwrotna od trendów rynkowych. Tym bardziej wydaje mi się, że integracja działań sprzedażowych RSS-ów i innych, na przykład w komunikacji z administracją rządową,  byłaby dla nich korzystna.

Natomiast planów mocarstwowych, takich aby integrować infrastrukturę RSS-ów czy wykupywać je od marszałków – nie mamy. Pracujemy z Ministerstwem Rozwoju nad tym, aby spróbować urealnić czy dostosować do realiów rynkowych warunki regulacyjne RSS-ów, które zdefiniowane zostały na poziomie decyzji Komisji Europejskiej o wyrażeniu zgody na udzielenia pomocy publicznej dla potrzeb budowy tych sieci. Z pewnością prędzej, czy później wróci do nas kwestia zmniejszenia opłat za zajęcie pasa drogowego i podatku od nieruchomości przez RSS-y – to bardzo istotny element kosztów obciążających ich rachunek finansowy.

To prawda, że przymierza się pan do opracowania zmian w Prawie telekomunikacyjnym?
– Ja osobiście przychodząc do resortu wszedłem za tzw. chińskie mury i nie zajmuję się w ogóle w Ministerstwie Cyfryzacji kwestiami legislacyjnymi dotyczącymi sektora telekomunikacyjnego. Doświadczenia ostatnich kilkunastu miesięcy wskazują, że na pewno interwencji legislacyjnej wymagają kwestie dotyczące sposobu inwentaryzacji stanu infrastruktury telekomunikacyjnej i obowiązków ciążących w tym aspekcie na przedsiębiorcach. Myślę jednak, że w dużej mierze będzie to jednak dotyczyło nowych zasad współpracy między administracja a rynkiem, a w dużo mniejszym zakresie zmiany regulacji prawnych.

To system informatyczny źle działa, czy procedury są nie takie jak trzeba?
– Nigdy nie jest tak, że jest tylko jedna bolączka. Zaczęliśmy rozmawiać z izbami telekomunikacyjnymi i robić przegląd spraw w tym obszarze, które utrudniają życie administracji i przedsiębiorstwom. Są rzeczy do zrobienia na poziomie operacyjnym, informatycznym i legislacyjnym. Na przykład dla MSP kwestią istotną był sposób definiowania zasięgu sieci na potrzeby sprawozdawczości w procesie inwentaryzacji infrastruktury szerokopasmowej. Z kolei operatorzy mobilni jako miejsce świadczenia usługi do systemy informatycznego SIIS podawali adres, na jaki wysyłają fakturę. To przykład spraw, które może załatwić modyfikacja instrukcji regulującej zasady sprawozdawczości do systemu.

MSP chcieliby aby implementować w SIIS moduły paszportyzacyjne, pozwalające zmniejszyć liczbę instytucji, do których muszą raportować. O tyle to się dobrze wpisuje w aktualny zakres kompetencji MC, że od 1 stycznia 2017 r. resort przejmuje odpowiedzialność za infrastrukturę informacji przestrzennej. Pojawia się zatem możliwość efektywnego oddziaływania na to, aby systemy informatyczne funkcjonujące na różnych szczeblach administracji publicznej zawierające informacje geoprzestrzenne komunikowały się ze sobą, dając możliwość operowania na referencyjnych bazach danych.

Na przykładzie SIIS chodziłoby o to, aby operatorzy telekomunikacyjni zgłaszając dane w ramach inwentaryzacji powykonawczej do powiatowych ośrodków dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej mogli w sposób zintegrowany wykonywać obowiązki w zakresie raportowania o posiadanej przez siebie infrastrukturze szerokopasmowej. Pierwsze efekty zmian w instrukcji do SIIS powinny być widoczne już przy kolejnej inwentaryzacji.

Najważniejsze zadanie na 2017 rok?
– Doprowadzić do osiągnięcia celu w zakresie n+3 na koniec 2017r., czyli zasady, którą kieruje się wydatkowanie środków w ramach POPC . Zasada ta powoduje, że – w przeciwieństwie do poprzedniej perspektywy finansowej – po pierwszych trzech latach od przyjęcia programu trzeba się wykazać stosownym poziomem certyfikacji środków europejskich. Na koniec 2017 r. powinniśmy wykazać się certyfikacją środków europejskich na poziomie przekraczającym 500 mln zł.

To będzie trudne?
– Trudne dlatego, że nasi poprzednicy doprowadzili do zatwierdzenia POPC 5 grudnia 2014 r. jako pierwszego krajowego programu operacyjnego na lata 2014 – 2020. Gdyby został przyjęty przez Komisję Europejską 27 dni później – na początku 2015 r.  – to mielibyśmy jako Polska 11 miesięcy więcej na realizację zasady n+3.  I trudne również z uwagi na fakt, ze na dzisiaj mamy certyfikowane w POPC łącznie dopiero niewiele ponad 52 miliony złotych.

No ale przecież Komisja Europejska jest dziś osłabiona przez Brexit, czy inne ruchy separatystyczne…
– Zasada n+3 wynika z bezwzględnie obowiązujących regulacji unijnych, co powoduje, ze żyjemy w MC w poczuciu absolutnej nienegocjowalności tego terminu. Dlatego w sposób niezwykle sprawny musimy przeprowadzić drugi konkurs w osi 1 POPC, procedurę oceny wniosków i kontraktacji, traktując pierwszy konkurs jako poligon doświadczalny. Trzeba wyciągnąć z niego wszystkie możliwe wnioski.

To pewien paradoks: poprzednia ekipa rządząca krytykowana jest za podejście do środków UE polegające na tym, że trzeba je wydać jak najszybciej. Dziś mówi pan to samo.
– Powiem tak: gdybym miał 11 miesięcy więcej, można by to zrobić inaczej. Pochwaliliśmy się jako Polska, że POPC zostało przyjęte jako pierwszy program operacyjny, a teraz nie mamy innego wyjścia niż maksymalnie się spiąć, aby pomimo tych bardzo niekorzystnych warunków wyjściowych i braku zapasu czasu w postaci kilkunastu miesięcy nie stracić ani jednego euro z przyznanych nam środków unijnych.

Rzeczpospolita, Rpkom.pl: Mali i średni przedsiębiorcy (MSP) telekomunikacyjni zrzeszeni w Krajowej Izbie Komunikacji Ethernetowej ogłosili niedawno, że według tzw. analizy ex-ante prowadzonej przez Ministerstwo Rozwoju przypadnie im w udziale 1 mld zł zwrotnego dofinansowania z pieniędzy publicznych do projektów budowy sieci szybkiego dostępu do Internetu o standardzie NGA. Państwo w resorcie macie wiedzę o tej analizie. Co to za kwota?

Piotr Woźny, wiceminister cyfryzacji: – To kwota mieszcząca się w przedziale luki finansowania dłużnego wyliczanej dla potrzeb całego sektora. Przy czym punktem wyjścia przy tej analizie było stwierdzenie, że z rynku komercyjnego finansowania dłużnego w Polsce praktycznie wykluczone są małe i średnie firmy, których zapotrzebowanie na finansowanie dłużne waha się od 20 tys. do 10 mln zł.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?
Telekomunikacja
Do kogo przenoszą się klienci sieci komórkowych. Jest największy przegrany
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu