Na liście krajów, które ograniczyły korzystanie z tej platformy są m.in. USA, Kanada czy Indie. Właśnie dołączyła do nich Dania.
Dr Karolina Małagocka, ekspertka w obszarze cyberbezpieczeństwa z Akademii L. Koźmińskiego, tłumaczy nam, że platformy społecznościowe mają wpisane w model biznesowy, czyli niejako w mechanizm działania, pozyskiwanie danych o użytkownikach, w związku z czym można założyć, że faktycznie posiadanie takich aplikacji na służbowych telefonach może wiązać się z naruszaniem procedur bezpieczeństwa. – Dotyczy to zarówno TikToka, jak i innych, podobnych aplikacji – zastrzega. – Oczywiście dla USA istotne będzie to, jakie dane mogą być gromadzone przez właścicieli usługi, w tym wypadku zlokalizowanych w Chinach. Jest to zresztą element szerszej sytuacji, na którą składają się wcześniejsze próby blokowania aplikacji, rozmowy dotyczące przenoszenia serwerów z danymi z obszaru Chin do Stanów bądź Singapuru, a nawet ograniczanie działalności niektórych podmiotów amerykańskich, takich jak Airbnb czy LinkedIn w związku z regulacjami dotyczącymi prywatności obywateli Chin – tłumaczy ekspertka.
Czytaj więcej
Polska wystąpiła do Komisji Europejskiej o uzasadnienie decyzji o zakazie dla TikToka. MSWiA nie widzi zagrożenia bezpieczeństwa. – Mamy konto na Facebooku – usłyszeliśmy w resorcie.
Problemy z bezpieczeństwem danych i zarzuty o niewłaściwe ich wykorzystywanie dotyczą także wielu amerykańskich platform, w tym m.in. koncernu Meta. W grudniu ub. r. głośno było o sprawie prowadzonej przez sąd w Kalifornii (od 2018 r. trwa tam proces dotyczący naruszeń prywatności danych użytkowników) – okazało się, że nawet inżynierowie nie byli w stanie zrozumieć, co się dzieje z informacjami zbieranymi przez Facebooka, Instagram i WhatsAppa. Johnny Ryan z Irish Council for Civil Liberties, sposób postępowanie Mety z danymi użytkowników określa jednym słowem – anarchia. Z kolei badania Mozilli, przeprowadzone w sklepie Google Play, wykazały, że polityki prywatności wielu oferowanych tam aplikacji to – jak nazwali to eksperci - „jedna wielka porażka”.
Stąd trudno nie patrzeć na sytuację związaną z TikTokiem przez pryzmat polityki. – Przywódca Chin od lat mówi o cyfrowych autorytaryzmach, określa dane jako piąty czynnik produkcji, a nawet deklaruje, że kto ma dane, ten ma władzę. Ciężko zatem w zaistniałej sytuacji nie dostrzegać kontekstu rywalizacji oraz narastających napięć. Chiny od lat deklarują, że mają ambicję objęcia pozycji lidera technologicznego na świecie, a ich rozwiązania nie ustępują w zakresie możliwości jakie oferują te z USA – komentuje Karolina Małagocka.