Artemis Accords to porozumienie, które Amerykanie chcą zaproponować do podpisania państwom Unii, a także Japonii, ZEA i Kanadzie. Wśród zaproszonych krajów nie ma Rosji – głównego partnera NASA ma Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK) i jedynego dostawcy rakiet wykorzystywanych obecnie w komunikacji z nią.
CZYTAJ TAKŻE: NASA obawia się, że koronawirus przedostanie się w kosmos
Porozumienie zakłada stworzenie „stref bezpieczeństwa” wokół przyszłych baz księżycowych. Ich wielkość ma zależeń od rozmiarów prowadzonych tam prac. Amerykanie argumentują, że strefy są potrzebne, aby „zapobiec szkodom lub zakłóceniom ze strony konkurujących krajów lub firm działających obok siebie”.
Donald Trump 7 kwietnia podpisał dekret o komercyjnym wydobyciu zasobów naturalnych na Księżycu i innych ciałach niebieskich. W dokumencie podkreśla się, że Stany Zjednoczone nie postrzegają przestrzeni kosmicznej jako „przestrzeni publicznej” (dostępnej dla wszystkich krajów – red).
„Niepewność co do prawa do wydobywania i wykorzystywania zasobów kosmicznych, w tym rozszerzenie prawa do komercyjnego wydobywania i wykorzystywania zasobów Księżyca, utrudnia udział niektórych organizacji komercyjnych w tym projekcie” – czytamy w dokumencie. „Pytanie, czy umowa o działaniach państwowych w sprawie Księżyca i innych ciał niebieskich w 1979 r. (tzw. Porozumienie Księżycowe podpisane przez 18 państw – red.) zawiera ramy prawne dla państw narodowych dotyczące wydobywania i wykorzystywania zasobów kosmicznych, pogłębiły tę niepewność. Także dlatego, że Stany Zjednoczone nie podpisały ani nie ratyfikowały Porozumienia Księżycowego” – argumentują Amerykanie.