Wzrosło również zainteresowanie „tradycyjnie” dołującą kategorią – desktopami (o 9 proc.). To efekt wirusa, ale nie komputerowego, zmory branży PC, lecz epidemii koronawirusa, która zmusiła Polaków do zdalnej pracy i nauki.
CZYTAJ TAKŻE: Wirus może nakręcić sprzedaż laptopów i smartfonów
Co ciekawe, jak wskazują badania Context, popyt na laptopy w Europie największy jest w tych krajach, gdzie pandemia uderzyła najmocniej. „Królują” więc Włochy (ponad 110-proc. wzrost), Hiszpania (87 proc.) czy Niemcy (ponad 52 proc.).
Jednak ten szalony wzrost długo nie będzie trwał. Eksperci ostrzegają, że magazyny w Europie świecą już pustkami, a produkcja – ulokowana głównie w Chinach – dopiero powoli się rozkręca, po wielotygodniowej przerwie. Wystarczy wskazać, że w I kwartale br. dostawy notebooków na rynek spadły aż o 20 proc. Dlatego analitycy twierdzą, że obecny boom jest krótkotrwały. Trendforce obniżył prognozę dostaw takich sprzętów na br. ze 162 do 156 mln szt. Dane z serwisu Statista też nie napawają optymizmem: oczekiwany jest spadek sprzedaży w br. do poziomu 150 mln (wcześniej zapowiadano ponad 160 mln).
CZYTAJ TAKŻE: Wielki producent smartfonów wchodzi do Polski